» Pt wrz 13, 2024 12:22
Re: akcja zbierania podpisów -zmiana ustawy może się nie uda
Jak się chce podjąć świadomą decyzję, to najlepiej zajrzeć do podręczników weterynaryjnych.
Nie będę wypisywać wad z kilku powodów. Jeden z nich to ten, że jest zbyt dużo informacji, które należałoby tu umieścić. Nie widzę powodu, dla którego mam spędzić kilka godzin na rzetelnym wypisywaniu wiadomości, żeby zaspokoić czyjąś potrzebę powiedzmy dyskusyjną. Bo to nawet nie chodzi o to, że nie wiesz i chcesz się wszystkiego dowiedzieć. Ty masz całkowicie ugruntowane zdanie, którego nie zmienisz, choćby nie wiem co tu padło. Powołasz się na dyskusję laików z dogomanii sprzed szesnastu lat, byle tylko nam dowieść, że masz rację. Więc ponownie: po co mam tracić kilka godzin z życia? Nie dla Ciebie, bo nie szukasz wiedzy (swoje wiesz), zatem dla kogo?
Po drugie zniechęcające jest, że to nawet nie jest dyskusja. Jak odpowiadam na wstawiony przez Ciebie cytat, to robisz uniki. Nie ma tu przestrzeni na wymianę poglądów, opinii a tym bardziej wiedzy. Jeśli ktoś pisze coś sprzecznego z Twoimi przekonaniami, to najchętniej powołujesz się na spisku, manipulacje, kontrolę umysłów, ale niekoniecznie stosujesz te zasady w przypadku wstawianych przez Ciebie źródeł. Mocno jednostronne. To również nie motywuje mnie do tego, aby szukać fachowych informacji.
Trzeci powód wiąże się z pierwszym, więc tu postawię kropkę.
A co do fragmentu: „są ludzie, którzy potrafią psa upilnować”. To tak nie działa. Jeśli suka będzie płodna, ale nie będzie miała wyraźnych oznak cieczki, właściciel nawet nie będzie wiedział i nie uchroni jej przed samcem, który również może być na smyczy - do czasu wywęszenia samicy i zerwania się z tej smyczy. I potem jest ciąża i biedne szczeniaczki, których „ktoś nie ma serca poddawać aborcji”. No i są mieszaniec do wydania, piękny duży miot. Można było uniknąć? Można było, ale ktoś był „świadomy”, unikał wad kastracji no i miał upilnować na smyczy.
Drugi przykład: psa o nieznanej przeszłości adoptuje sąsiad. Tak się składa, że pies nie znosi samców niekstrowanych i przy najbliższej okazji rzuci się na psa osoby „świadomej”. Psy walczą, samiec niekastrowany ucieka z piskiem. Błąka się po okolicy, przy okazji zapładniając suki z cieczką innych „świadomych”. Potem udaje się go odnaleźć. No ale „świadomi” od suk „nie mają teraz serca poddawać aborcji”.
Widzisz pewną tendencję?
Nie ma czegoś takiego jak „ja upilnuję”, bo nie ma się wpływu na działania innych ludzi oraz na ich psy! „Ja upilnuję” może dotyczyć chomika, nie psa.
Dlatego wybiera się mniejsze zło ogólne. Mniejszym złem są nie tak częste powikłania nakazanej kastracji, niż całe mioty u ludzi „świadomych”, „co to nie mieli serca” i „co mieli upilnować”, tylko zapomnieli o istnieniu innych ludzi i ich zwierząt.
Ostatnio edytowano Pt wrz 13, 2024 12:38 przez
Stomachari, łącznie edytowano 2 razy