Opiszę w skrócie całą sytuację. Kot Fari-5,5 letni kot syberyjski. Kraków.
18 sierpnia zgłosiłam się z kotem do weterynarza. Kot kilka dni wcześniej zjadł kawałek gumowego klapka. Zwymiotował nim raz, jednak 17 sierpnia zauważyłam, że kot jest osowiały, nie je i się nie wypróżnia. Mam drugiego kota, więc ciężko od razu zauważyć brak wypróżniania. Na wizycie u weterynarza opisałam wszystkie objawy, wspomniałam o zjedzeniu klapka i zasugerowałam, że może gdzieś utknął mu jeszcze kawałek. Farikowi zrobiono rtg, podano kontrast. Dostał kroplówkę i zastrzyki. Następnego dnia kontrast nic nie wykazal, widać było że przechodzi dalej( nie zdążył jednak przejść do końca, ale weterynarz stwierdził że kontrast przechodzi, więc żadna niedrożność nie występuje). Zrobiono mu usg, pobrano krew do badań. Na usg widoczne stłuszczenie wątroby, z krwi podwyższone parametry wątrobowe i bardzo niski potas. Sugestia weterynarza: kot jest otyły i stąd to wynika. Przez najbliższe kilka dni kroplówka i zastrzyki. W międzyczasie Fari znów zwymiotował kawałek klapka, szybka wizyta u weterynarza i znów negowanie, że gdzieś utknął mu jakiś kawałek gumy, a nawet jeśli, to nie stanowi problemu,bo układ pokarmowy jest drożny. Zrobiono mu ponownie usg,bez zmian.Zapytalismy czy kota nie można otworzyć, żeby sprawdzić czy gdzieś nie utknął mu jeszcze kawałek gumy i to, że rozważamy hospitalizację. Weterynarz, że nie widzi potrzeby otwierania kota i że hospitalizacja nie jest konieczna. Kot codziennie na kroplówkach i zastrzyku, mimo zgłaszania że kot wciąż nie je i się nie wyróżnia nikt go nie zbadał. Na siłę podawaliśmy mu w domu cokolwiek strzykawką. 29 sierpnia nagłe pogorszenie stanu zdrowia, kot miał dwukrotnie robione w tym dniu usg, widać „coś” ale ciężko stwierdzić co to może być, może rozkładające się płaty wątroby. Pojawił się płyn w okolicach wątroby. Weterynarz stwierdził, że nie ma już pomysłu i jeśli rozważamy hospitalizację to jest to dobry pomysł. Wieczorem kot przewieziony do szpitala. Tam ponownie zrobiono mu usg , w którym stwierdzono to samo co wcześniejszy weterynarz. Widać jakieś obszar o zwiększonej echogenicznosci. Kot od 29 przebywa w szpitalu, jest na silnych lekach. Zrobiono mu wymaz z krwi celem oznaczenia fPL. Wynik 4x krotnie podwyższony, diagnoza: zapalenie trzustki. 31 sierpnia stan trochę się poprawił. Fari przy odwiedzinach chodzi, ociera się i jest chętny na głaskanie. Ze względu na trzustkę i żółtaczkę nie możemy go zabrać do domu. 01.09 po przyjeździe do szpitala dowiadujemy się, że Fari jest pod tlenem, zaczął się dusić, tachykardia, wolny płyn w jamie opłucnej, nie możemy go zobaczyć. Zalecono pilna konsultację kardiologiczną. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia lekarz wspomniał pierwszy raz o eutanazji

Rano stan w miarę się ustabilizował. W szpitalu brak tego dnia kardiologa, oddzwaniamy cały Kraków, kto jest w stanie nas przyjąć, z polecenia trafiamy do jednej kliniki. Jako ostatnia deska ratunku jedziemy do kardiologa, tam echo serca nic nie wykazało. Po naszej prośbie weterynarz zrobił jeszcze usg i zauważył, że w dwunastnicy jest ciało obce!!! Prawdopodobnie to była przyczyna tych wszystkich powikłań. Jesteśmy załamani i wściekli, kot się męczy już prawie 3tygodnie! Szybka operacja, z bardzo dużym ryzykiem, że kot nie przeżyje. Na szczęście udało się, wyciągnięto sporej wielkości kawałek gumy, dokładnie takiej jak przy tym klapku, którego zjadł! Jak to się stało, że wcześniej trzech weterynarzy tego nie zauważyło i mimo naszej sugestii nikt nie sprawdził tego tropu?! Jestem wściekła i chcę złożyć skargę jak się z tym wszystkim uporamy. Czy możliwe jest, że wcześniej nie było to widoczne?
Organizm Farika jest zakażony, wyniki są tragiczne, ale wciąż jeszcze walczymy. Fari miał w nocy przetaczaną krew. Pytanie czy ma to sens, czy po czymś takim jego organizm jest w stanie się podnieść i funkcjonować normalnie?
Koszty leczenia mnie przerażają. A może możnaby tego uniknąć gdyby nie zła diagnoza. Może Fari już byłby w domu, a tak to codziennie boję się, że dostanę telefon, że Fari zmarł.
Pierwszy weterynarz: kroplówki i zastrzyki ok 1000zł
Szpital: 550zl/dobę+ koszty badań
Operacja: 2620zł
Krew: 1130zł ( musieliśmy jechać po nią na śląsk, nie była dostępna na miejscu)
Bardzo bym chciała, żeby Fari przeżył, szczególnie po tym co go spotkało. Proszę jednak o informację czy walka jest słuszna, czy jednak nie powinniśmy pozwolić mu odejść, mimo że serce pęka .