Akurat

Pisałam o kotach
ostatnio wyadoptowanych. Tak się złożyło, że trzy buro-białe znalazły domki tak po kolei. Rudas i pingwinek Adaś nie mają szczęścia, nie wspomnę już o Buni, a jej domek potrzebny najbardziej.
Tolusiowi, teraz Toru fuksnęło się jak rzadko. W ogóle cud, że przeżył. P.Iza robiła wszystko, aby go zabrać z czegoś, co nawet domem trudno nazwać. Był taki malutki, a załatwiał się do największej kuwety. Musiał się rozpędzić i do niej wskoczyć. Pamiętam minę Doroty, kiedy go zobaczyła. Na zdjęciach wydawał się większy. Poszłam z nim do weta, wyciągnęłam z torby, a wet na jego widok "ależ to maleństwo

"
Reniu, przecież Cię trochę znam i wiem, że Twoje koty żyją w luksusie, niczego im nie brakuje, z przede wszystkim miłości.
Nie zauważyłam, aby Lucy coś bolało, wtedy bym działała. Bardziej stawiam na demencję.