Dziękuję. Dziękujemy obie.
Długa to była rozmowa i analizowanie wszystkiego za i przeciw. Można było się dzisiaj pożegnać, ale też i można spróbować Cosi pomóc. Czy się w ogóle uda i na jaki czas- tego nie wie nikt.
Zabieg stomatologiczny nie wchodzi w grę. Teraz. Teraz mamy spróbować zrobić tak, aby Cosia zaczęła jeść, aby nie bolało nic. Czyli Cosieńka została w SPA na kroplówkach dożylnych i tak będzie przez kilka dni, może nawet tydzień. Dostanie też leki- antybiotyk, przeciwwymiotny, przeciwbólowy- wszystko co trzeba. I czekamy. Powtórzymy badania za kilka dni, zobaczymy jak reaguje na kroplówki. Jeżeli Cosia poczuje się lepiej, będziemy myśleć co dalej. Jeżeli mocznik i kreatynina stoją w miejscu albo się pogarszają, niestety....
Zawożę Cosię rano, odbieram popołudniem. I bardzo kocham.
W lecznicy wszyscy Cosię znają i też kochają. Jest cisza, spokój, leki, opieka. W domu Cosi sama nie pomogę

. Tu, w domu, upał piekielny, w ogrodzie jeszcze większy. A Cosia chce do ogrodu, gdzie i tak cały dzień śpi. Więc bezpieczniej, jak śpi w lecznicy. I chłodniej.
I tyle...
Na zewnątrz piekło, 35 już przekroczone...