» Pon lip 08, 2024 22:22
Re: Zaginione-znalezione koty
Yo, tak wlasnie zamierzam z nim do weta isc jakos na dniach, co do zachowania, zachowuje sie tak jak przed ucieczka, przez jakis czas byl nieco strachliwy gdzies sie chowal ale zaraz wychodzil, dosyc szyzbko sobie przypomnial mieszkanie ze mna, chyba sie stesknil troche na moje, teraz lezy sobie z emna w lozku, bawi sie tak jak wczesniej, duzo sie obciera itp. miauczy jakos inaczej troche, ale nie wyglada zeby cos mu bylo, tarza sie po podlodze, je normalnie itd. tylko troche wychudzony jest, tak z zewnatrz tego az tak nie widac, ale jak go trzymam to czuje jego zeberka i kregoslup, ale tragedii nie ma na moje, chwila moment sie podtuczy, wszytsko wyglada ok, nie czuje nigdzie zadnych kleszczy ani nic, ale bardziej szczegolowo sie go sprawdzi u weta w tym tygodniu, narazie go nie puszczam do siostrzyczki.
EDIT
Nie wiem czy ja jakas metode na niego znalazlem, raczej on sam do pewnego stopnia tak zadecydowal, chociaz na moje zlapalby sie dzis w ktoras samolapke, juz wieszalem nawte kawalek kurczaka na zylce podwiazanej do plytki, juz takie jakies innowacje robilem, jakos probowalem mechanizm zrobic bardziej wrazliwy itp itd.. i nic, ale to ze sam podszedl na tyle blisko zeby dac sie zlapac na moje bylo duzo lepsze niz lapanie go w klatke.
Ale powiem szczerze, ze nie bylo latwo go zlapac, ale wiedzialem wlasnie ze to moze trwac tak dlugo, no ale codziennie ustawianie tych klatek, sprawdzanie co 1-1,5 h prawie do rana czy sie cos nie zlapalo, prawie dzien w dzien, do tego jeszcze to, ze nie chcial sie dac zlapac w zadna klatke - ta 1 za krotka to nie wchodzil do konca sie wyciagal na maxa byle lapy miec na zewnatrz tylnie, kupilem dluzsza klatke, to wyjadal na tyle delikatnie ze jej nie uruchamial.. co chwile jakos inaczej go chcialem zlapac i bez efektow.. ale gdzies czulem w kosciach ze chyba w koncu sam przyjdzie, tlyko ze tez musialem mu troche pomoc, bo nadal byl troche plochliwy, ale na moje, glod i tesknota za dobrym regularnym jedzonkiem zrobila swoje, tyle, ze w moim przypadku trwalo to ponad 2 miesiace, z czego gdzies ok. 1 miesiac juz wiedzialem, ze dosyc regularnie tam przychodzi w to konkretne miejsce i mniej wiecej w jakich godzinach i zawsze go wolalem po imieniu jak zostawialem zarcie, troche mnie to tez martwilo, bo myslalem, ze moze z jakiegos powodu moz eon wcale nie chce wracac ? kto wie co te koty maja w glowach dokladnie, moze zaznal troche zycia na wolnosci, dostawal tam jedzenie wieczorami to mu sie nigdzie nie spieszylo, sam nie wiem, wazne ze wrocil.
Ostatnio edytowano Pon lip 08, 2024 22:40 przez
4bot, łącznie edytowano 6 razy