Chikita, dziękuję za propozycję Zylkene dla Cosi, ale tak myślę na co by to miało pomóc, nie znam leku.
Cosia jest teraz jak taki zwiędnięty kwiatuszek, ona jest mocno wyluzowana i spokojna, dodatkowa działka chyba niepotrzebna

. Jej coś na wzmocnienie by się przydało, schudła mi sporo przez miesiąc a je bardzo ładnie...Witaminki jakieś, nie wiem, zapytam jutro weta...Może nerki siadają, dwie narkozy w ciągu miesiąca, tyle stresu...

Może nie tyle choroba podstawowa co ten kołnierz właśnie, bo cała postawa Cosi, kręgosłup, wszystko się inaczej układało...no nic, pomyślimy.
A co do wieku i kolejnych kotów- święta racja niestety. Moim zdaniem po przekroczeniu 60-ciu lat, gdy się ma tylko dwie ręce i nie ma żadnej pomocy w opiece wymiennej nad czworonogiem, nie powinno się absolutnie przygarniać kolejnych zwierząt. Moje koty, moje ukochane koty, żyły bądź żyją średnio 18 lat, Cosieńka dobija teraz do 19-tu. Jakby nie liczyć czasu życia ewentualnych kolejnych kotów, to...

.
Ale zostawmy tematy delikatne, bo się dziwnie przed spaniem robi.
Silvera nie było. Zostawiłam pułapkę, czyli kotowi dziurę w jedną stronę a za nią pachnącą wędzoną makrelę. Trochę mało, bo większość zjadła Cosia, Cosi teraz wolno wszystko. Ciekawe kogo zastanę rano w pokoju obok...