


ASK@ pisze:Chodzę już na karmienia kocie wiele lat i obserwuję (z przykrością) co się dzieje z przyrodą. Niestety, ptaków jest coraz mniej. Gatunki uważane za powszechne (gołębie, wrony, sroki czy wróble...) teraz są bardzo przetrzebione. Sama to widzę w około siebie. Szkoda wielka. Wiele ptaków prawie wybili ludzie, przez głupie przesądy i racje. Tak stało się np z krukami. Słuchałam Wajraka opowieści o krukach, które znalazły się na granicy wymarcia. Dzięki "ludziom". To takie piękne stworzenia. Rodzinne i bardzo mądre.
Żal okrutny. Jesteśmy gatunkiem siejącym zniszczenie. O ograniczonych umysłach , w których królują opowieści i przesądy. Oraz niczym nie uzasadniona nienawiść. Moja sąsiadka deklaruje się jako nienawidząca gołębi. Całe populacje należy, wedle niej, zutylizować. Lata mijają a ona nie potrafi wyjaśnić skąd w niej taka niechęć do nich. Tylko farmazony powiela , które kiedyś tam usłyszała czy przeczytała. Bez wyjaśnień racjonalnych.
Nie wiem dlaczego odmawia się ptakom (i nie tylko) uczuć wyższych takich jak miłość, opiekuńczość, strach i ból, mądrość, empatia ... Wielu uważa, że tylko człowiek jest w stanie je czuć. Patrząc na świat mam wiele wątpliwości co do ich istnienia w niektórych osobnikach ludzkiego gatunku.
maczkowa pisze:https://www.youtube.com/watch?v=qr1AfaHx6EI
Asiu, obejrzyj może, bardzo wartościowe i bardzo czytelnie podane informacje
ASK@ pisze:Nie mam natchnienia. W domu dzieje się trochę nerwówki.
Nie pisałam tego ale chyba teraz mogę już spokojnienapisać.
Danusia jest po operacji. Dochodzi do siebie. Jest już jakiś czas w domu. Bardzo źle się czuła. Przed nami nerwowe oczekiwanie na wynik hispatologii. Oby "dobrze" było na tyle ile to możliwe.![]()
w domu dziś koty miały dobry dzionekPo zażytej kąpieli, wycierając swe boskie ciało
, usłyszałam jak koty drą koty
Coś dyskutowały, coś potraciły (?) Wrzasnęłam anielskim głosem by był spokój. I on nastał. Napecawszy na się kremów , wdziawszy stroje mało wystawne wyszłam z łazienki. Moje stopy utkwiły w ...wodzie
Przymknęłam drzwi i moim bławatkowym oczom ukazał się widok przerażający. Czyli jezioro rozległe od łazienki do samej kuchni
Deczko wody nawet pokój zaliczyło. Fontanna pusta choć normalnie stojąca.
Jak one ją wyciepały? nie wiem
Woda wciskała się pod szafki, lodówkę, listwy... 5 litrów w poidło wchodzi i te marna piątka zrobiła tak wielkie rozlewisko
Oczywiście winnych nie było
Nawet wąsa nie wysadzili.
Nazbierałam się szajstwa od cholery. Tak to jest jak pić się chce a paniusia ablucje sobie wyprawia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 73 gości