Przyglądałam się jednemu, co się ostał, uważnie. Siedział wśród zielska. Ale nie wyglądał na chorego. Chudszy był ale bystry i bez kleszczy. Przynajmniej tam gdzie widoczny był. Jakie to piękne zwierzęta. A jakie mają długie pazury!
Martwi mnie,że nie widać ich bytności na kotłowni. Chrupy stoją ale ich nie widać.
Pod podłogą na kortach są ich odchody ale i tak porządek w misce z suchym jest. Wszędzie stoją miski/pojemniki płaskie by miały co pić. Nie tylko one. Drobnica insza też wyłazi.
Przypadkiem wczoraj wypatrzyłam swoją miskę, która zginęła jakiś czas temu. Rzadko chodzę tymi drogami a wczoraj wracałam i oczko moje pomarańcz zobaczyło. A to ona, moja zaginiona.

Niestety, zabrałam. Trudno, paskudna jestem. Ale widok ptaków kręcących się w miejscu jej stania aż mnie poruszył.