Powiem tak - myślę że ustalenie takiego terminu jest bardzo rozsądne - wiadomo że gdyby nagle zaczęło być bardzo źle tfu tfu! bez możliwości pomocy to nie będziecie zwierzaka męczyli na siłę by dotrwać do ustalonej daty.
Wiadomo też że jeśli po tych 10 dniach będzie nadal kiepskawo ale nie bardzo - to przecież go nie uśpicie - bo data ustalona nadeszła a on nie śmiga - więc sorry, ale jak trza to trza - słowo się rzekło.
A jednocześnie dla Was, w tej tak trudnej, wyczerpującej sytuacji taka data daje odrobinę komfortu - że macie jakiś plan, jakiś okres konkretny do ogarnięcia, wcale nie krótki ale i nie długi, jest to coś co kontrolujecie w tym całym chaosie.
I bardzo dobrze - bo Wasza odrobina komfortu przekłada sie na komfort pacjenta

Jedno jesli mogę doradzić - to nie kierujcie się jako wyznacznikiem poprawy faktem jedzenia lub nie.
Niektóre koty po tak długim chorowaniu i karmieniu przez człowieka - nawet gdy już obiektywnie zdrowieją - potrafią jeszcze długo kręcić nosem na samodzielne jedzenie. Jest to jakaś forma blokady psychicznej albo nie czują głodu, albo to i to. Jest to dosyć częste zjawisko, szczególnie gdy cały czas sa dokarmiane - bo nie jedzą, dostają kroplówki, odżywki. A niech jeszcze nie czują się do końca dobrze po chorobie, pod wpływem branych leków - to wtedy można sie długo jeszcze bujać zanim kot zacznie jeść normalnie mimo iż tak naprawdę wraca do zdrowia. A już przy trzustkowych historiach jest to niemal normą.
Bardziej patrzyłabym na samopoczucie, siłę.
Jeśli będzie za te dni nadal czuł sie całkiem ok ale nadal marnie jadł - to będziecie go karmić rzadziej. Kto wie, może po tym czasie to będzie akurat to co mu będzie potrzebne by poczuć głód.
Już samo to że on żółknie szybko ale i bardzo szybko się bilirubiny ze skóry pozbywa świadczy o tym że niewiele trzeba by wątrobę przeciążyć - ale jednocześnie daje ona radę błyskawicznie pozbyć się bilirubiny z krwi. Naprawdę błyskawicznie.
O ile to bilirubina - a nie jakiś metabolit dziwny - może Wy też poświećcie lampką uv w zęby Waszego kota

Może być też że to bilirubina z krwi - lek powoduje rozpad czerwonych krwinek bo coś tam, w jakieś reakcji - ale wątrobą raz dwa ją usuwa bo wcale nie jest z nią źle i działa całkiem sprawnie.
Może on ma jakiś stan zapalny w przełyku np?
I dlatego mu płyny lepiej wchodzą?
Jak je kawałki to je sprawnie?
Moze ma tak jak Sówka, że nie do końca panuje nad językiem przy jedzeniu kawałków, wypadają jej, szybko się zniechęca - gdy miała pogorszenia.
Najgorsze jest to że on nie ma robionych badań krwi, może dzieki temu udałoby się go skuteczniej ustabilizować wiedząc że ma np. bardzo niski potas albo bardzo wysoki etc.
Pytanie czy nie ma niedokrwistości - bo ta żółtaczka może być z czerwonych krwinek.
Powiedz mi - on jak żółknie to żółkną mu też białka w oczach?