mir.ka pisze:Katarzynka01 pisze:mir.ka pisze:Katarzynka01 pisze:Ewkkrem, ta nieobsługiwalność Kocia jest jest inna. Ona jest skierowana na niego, nie na otoczenie. Nie nazwałabym tego autoagresją, ale to coś w tym stylu. On się tak koszmarnie stresuje wizytami w lecznicy. Ostatnio to było dramatyczne. Mama zadzwoniła do mnie skrajnie roztrzęsiona mówiąc, że Kocio umiera. Zaczął się najnormalniej dusić, ze stresu.
Zauważyłam taką prawidłowość. Wszystkie nasze koty, które trafiły do nas po przejściach tak reagują. Nemi, Rysia, teraz Kocio. Ja sobie jestem w stanie to wytłumaczyć tylko w jeden sposób. Im dłużej u nas są, im bardziej uwierzyły, że to ich dom, tym gorzej reagują na wynoszenie z niego. Może to strach przed kolejną utratą?
Chyba tak. U mnie Elenka jest kotem po przejściach, po drugiej stronie drzwi jest okropny świat. To jedyny kot przy, którym mogłabym zostawić otwarte drzwi do domu i ona nie wyjdzie, bo się boi. Jak jedzie do weta to prawie cały czas płacze i za każdym razem się posika, a biedna od ponad 2 lat prawie co miesiąc musi odbywać takie jazdy.
Mam właśnie identyczne wrażenia i obserwacje.
Putita uciekała wręcz od otwartych drzwi wejściowych. Mimo, iż trafiła do mnie jako dzika dzicz. mimo 3 pierwszych miesięcy "przemieszkanych" za lodówką, jakoś wolność jej nie nęciła
Elenka jak kiedyś wybiegła z domu za pozostałymi kotami to była strasznie wystraszona i wracała zaraz do domu na ugiętych łapkach.
Tzw żabi krok, ja go przynajmniej ta określałam

