Wyłapywanie kotek do kastracji

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 19, 2024 21:54 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

Blue chodzi o to że trzymanie kota potencjalnie chorego na wściekliznę nawet przez 15 dni, a trzymanie kastrata dwa dni po zabiegu to jednak jest różnica. Ryzyko pogryzienia jest mniejsze. No dla mnie to oczywiste.

avinnion

 
Posty: 637
Od: Pon paź 23, 2023 10:49

Post » Pon lut 19, 2024 21:57 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

Myślę że nie będę się certolic skoro to zbyt poważna sprawa to zawiadomię jutro odpowiednie służby.

avinnion

 
Posty: 637
Od: Pon paź 23, 2023 10:49

Post » Pon lut 19, 2024 21:59 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

avinnion- nikt Ci nie może nakazać zatrzymania i obserwacji kota podejrzanego o wściekliznę - mowy nie ma, zwłaszcza że to kot z ulicy. Mogą/nawet muszą go za to przejąć od Ciebie jeśli się sama na obserwację nie zgodzisz.
Moim zdaniem prawdopodobieństwo wścieklizny w tym przypadku jest niemal zerowe, i ja bym się nie przejmowała. Jednak jeśli rzeczywiście boisz się o tą wetkę a jednocześnie nie chcesz zrobić krzywdy kotu to nadal najlepszym wyjściem jest wypuścić kocura - np. jutro i dać znać tej wetce , że uciekł- żeby sama jeśli tak bardzo się boi zadbała o własne zdrowie i poszła na zastrzyki.
Tobie nic z powodu ucieczki kota nie grozi- co najwyżej jej za to jak zaniedbała procedury- więc sama nie będzie problemu drążyć. A jestem niemal pewna , że i się nie zaszczepi- bo sama wie jak znikome jest ryzyko.
Ostatnio edytowano Pon lut 19, 2024 22:14 przez ita79, łącznie edytowano 1 raz

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 877
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Pon lut 19, 2024 22:00 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

Zawsze myślałam, że wścieklizna przenosi się za pośrednictwem śliny chorego zwierzęcia(ugryzienie)
No i za pośrednictwem tkanki mózgowej. Ale wetka przecież mózgu nie kroiła.
Ale krew chyba nie stanowi zagrożenia?

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 4846
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Pon lut 19, 2024 22:01 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

avinnion pisze:Myślę że nie będę się certolic skoro to zbyt poważna sprawa to zawiadomię jutro odpowiednie służby.


mimo , iż dziewczyny piszą jak kot skończyć może? Przez fanaberie wetki zaryzykujesz jego życie ? Wetka też oberwie rykoszetem po Twoim zgłoszeniu

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 877
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Pon lut 19, 2024 22:05 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

egwusia pisze:Zawsze myślałam, że wścieklizna przenosi się za pośrednictwem śliny chorego zwierzęcia(ugryzienie)
No i za pośrednictwem tkanki mózgowej. Ale wetka przecież mózgu nie kroiła.
Ale krew chyba nie stanowi zagrożenia?


A wiesz, że możesz mieć rację - tak podczytując na szybko co jest w sieci . Ale jaja, a tu rozkminki bezcelowe
Obrazek]

avinion wypuść tego kota a wetce powiedz by się douczyła :)
Ostatnio edytowano Pon lut 19, 2024 22:19 przez ita79, łącznie edytowano 3 razy

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 877
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Pon lut 19, 2024 22:13 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

Mam zamiar tam zadzwonić i zapytać co mam robić w takim przypadku. Jeśli każą kota oddać na obserwację to choćbym podała dane to w pięć minut nie dojadą.
Myślę że muszę dowiedzieć się więcej by móc podjąć decyzję. Wiem, że to może wiele osób zaboli ale dla mnie ten kot jest ważniejszy niż ta wetka aczkolwiek nie chce by ona także ucierpiała.
Uważam to jednak za hipokryzję wmawianie mi, że zachowanie wetki jest dla dobra tego kota. Bo albo jest ryzyko i się szczepie albo go nie ma i nie zawracam ludziom dupy i nie generuje stresów. Bo na logikę skoro kot żyje to dopiero jest w fazie rozwoju choroby, czyli z każdym dniem przetrzymywania będzie się robił bardziej agresywny. Więc jak można uczciwie kogoś narażać na to?
No ja się z tym nie zgadzam.

avinnion

 
Posty: 637
Od: Pon paź 23, 2023 10:49

Post » Pon lut 19, 2024 22:14 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

avinnion pisze:No właśnie ja też czytałam głównie o pogryzieniach. I też że taka kwarantanna to 15 dni a nie jak mi kazano 30


Nie wiem ile teraz trwa kwarantanna bo to się zmienia - ale ja nie zostałam pogryziona a podrapana oślinioną łapą (kot bardzo się ślinił), przypadkowo kot przejechał pazurem po mojej skórze.
Tyle że "mój kot" miał objawy jak z książki o wściekliźnie i umarł wśród nich.

Twój - jest po prostu zdrowym kotem (na 99.9 %) który miał pecha że wetka się zacięła.
Trzeba to ogarnąć na spokojnie.
Dopytać się o ten kontakt z krwią, pomyśleć co dalej.
Na spokojnie.

Zawiadomienie służb to być może wyrok śmierci dla tego kota.
Dzikus na urzędowej kwarantannie...
A na pewno ogromne cierpienie i stres.
Bez możliwości leczenia czegokolwiek jeśli się pochoruje.
Jak ruszysz machinę - już jej nie zatrzymasz.
Nawet jeśli nie ma żadnego ryzyka dla wetki ani dla nikogo.

Dowiedziałabym się o procedurach przy takim kontakcie, pogadała jeszcze raz z wetką.
Zastanowiła się co dalej i co każda z moich decyzji będzie powodowała i jakie miała konsekwencje. Dla ludzi i zwierzęcia.
Możesz zadzwonić do sanepidu i po prostu się spytać - jeśli powiedzą Ci że po kontakcie z krwią nie ma ryzyka - pogadaj z wetką, powiedz że rozmawiałaś.
W ostateczności coś się wymyśli - gdzie Ty mieszkasz mniej więcej? W okolicach Warszawy ja mogę Ci pożyczyć klatki, niech wetka go obserwuje u siebie jeśli będzie taka konieczność.

Blue

 
Posty: 23904
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon lut 19, 2024 22:18 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

Na południu Polski niestety.
Gadamy i gadamy a problem zaczyna być inny. Onx nie je od wczoraj mimo, że przed zabiegowa głodówka próbowałam go nakarmic. Nie pije i się nie załatwia. Zszedł z sufitu i grzeje pupke w kontenerku. Przestał walić głową w ściany klatki. Martwi mnie, że nie je, bo wetka dała mu leki pobudzające apetyt. Ostatnio zsiusial się przy łapance to było wczoraj około 16.

avinnion

 
Posty: 637
Od: Pon paź 23, 2023 10:49

Post » Pon lut 19, 2024 22:21 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

ita79 pisze:
avinnion pisze:Myślę że nie będę się certolic skoro to zbyt poważna sprawa to zawiadomię jutro odpowiednie służby.


mimo , iż dziewczyny piszą jak kot skończyć może? Przez fanaberie wetki zaryzykujesz jego życie ? Wetka też oberwie rykoszetem po Twoim zgłoszeniu


Mam obawy, że machina już ruszyła :placz:

Kot nie pogryzł wetki, nie rzucił się na nią, nie kapała mu ślina z pyszczka ale ona w zamyśleniu się przecięła skalpelem (fakt, zdarzy się tylko temu, co skalpel w ręku trzyma) i się boi, stąd taka reakcja.

Tu jest kolejny problem avinion, też się boi kota, że może mieć wściekliznę, bo wetka się boi.
Biedny ten kot :placz: :placz: :placz:

Mam chyba jakieś deja vu: nie tak dawno drzwi gabinetów były zamknięte przed pacjentami, bo co poniektórzy bali się pewnego virusa, nawet jak objawów najmniejszych nie było.

makrzy

 
Posty: 1051
Od: Sob sie 04, 2018 14:23
Lokalizacja: śląsk

Post » Pon lut 19, 2024 22:24 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

Makrzy na tego wirusa umarła moja koleżanka w kwiecie wieku przyjęta do szpitala na zabieg ginekologiczny i wypisana bez objawów. Wróciła tam dwa dni później i już nie wyszła, także proszę nie podnosimy tego tematu.

avinnion

 
Posty: 637
Od: Pon paź 23, 2023 10:49

Post » Pon lut 19, 2024 22:25 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

avinnion pisze:Uważam to jednak za hipokryzję wmawianie mi, że zachowanie wetki jest dla dobra tego kota. Bo albo jest ryzyko i się szczepie albo go nie ma i nie zawracam ludziom dupy i nie generuje stresów. Bo na logikę skoro kot żyje to dopiero jest w fazie rozwoju choroby, czyli z każdym dniem przetrzymywania będzie się robił bardziej agresywny. Więc jak można uczciwie kogoś narażać na to?
No ja się z tym nie zgadzam.


Ale to ja jestem hipokrytką i Ci coś wmawiam? Sorry nie chciałam być tak odebrana.
Wetka przecież dała Ci wybór, albo u Ciebie w domu obserwacja albo u niej.
Pewnie wie jak wygląda obserwacja urzędowa w wyznaczonej lecznicy na Waszym terenie, bo po co by się miała bawić w opiekę nad agresywnym kotem w lecznicy?
Zgłosiłaby co trzeba, kot by wylądował obok wyjącego dzień i noc psa i miałaby spokój. Za dwa tygodnie by się dowiedziała że kot wścieklizny nie miał ale zszedł ze stresu.
To dlatego napisałam że robi to dla jego dobra. Bo z trzech opcji kwarantanny zaproponowała Ci dwie najlepsze dla tego kota.
Pomijając że nie wiem jakie jest ryzyko przy kontakcie z krwią - ono zawsze jest w przypadku pogryzienia przez kota wolnożyjącego, szczególnie na terenie gdzie jest dużo lisów. Zwykle jest minimalne albo prawie zerowe. Ale jakieś jest i po to procedury.
I po to wymyślono kwarantannę by nie musieć poddawać szczepieniu człowieka gdy można wykluczyć że kot zarażał.
Może wetka źle reaguje na szczepienia?
Może się ich boi?
Może nie chcieć płacić za szczepionkę skoro kot jest możliwy do obserwacji.
Cholercia wie.
Ale jakby była wredna czy złośliwa - to mogłaby to załatwić zgoła inaczej.
Tak mi się wydaje.

Blue

 
Posty: 23904
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon lut 19, 2024 22:30 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

Ona nie chce kota w lecznicy bo rzekomo nie ma na niego miejsca ani klatki na niego.
Ona właśnie nie zaproponowała mi wyboru. Kazała mi kota trzymać 30 dni u siebie a jak odmówiłam i powiedziałam że mogę tydzień to stwierdziła że gdzieś go zadoluje. Tylko nie powiedziała gdzie. Obserwację się robi tylko po to żeby można było wcześniej zakończyć podawanie szczepionek gdy kot nie ma objawów. Czyli żyje. Natomiast same szczepionki powinno się podać po kontakcie a nie po kwarantannie kota. Tak nam powiedział lekarz jak menda pogryzła. Tylko proszę nie piszcie mi za chwilę że skoro mój mąż jest zaszczepiony (zostały mu dwie dawki do końca) to ma się kotem zajmować żeby zminimalizować ryzyko.

avinnion

 
Posty: 637
Od: Pon paź 23, 2023 10:49

Post » Pon lut 19, 2024 22:40 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

avinnion pisze:Makrzy na tego wirusa umarła moja koleżanka w kwiecie wieku przyjęta do szpitala na zabieg ginekologiczny i wypisana bez objawów. Wróciła tam dwa dni później i już nie wyszła, także proszę nie podnosimy tego tematu.


Avinion, wiem że jesteś w stresie ale proszę czytaj ze zrozumieniem :201494 :201494 :201494
Wspomniałam o powyższym, bo nie było żadnego uzasadnienia, że niektórzy medycy nie udzielali pomocy ludziom.
Czy ja gdzieś napisałam, że go nie było, że to ściema? No błagam :201494


Ten kot nie miał żadnych najmniejszych objawów, mogących sugerować wściekliznę a Ty piszesz, że wetka sama się boi i jeszcze Ciebie naraża. Już Cię wkręciła...

makrzy

 
Posty: 1051
Od: Sob sie 04, 2018 14:23
Lokalizacja: śląsk

Post » Pon lut 19, 2024 22:41 Re: Wyłapanie kotek do kastracji a podejrzenie wścieklizny

Ojej :roll: ...
U mnie kilka lat temu było tak: dzika, wolnożyjąca kotka, w końcu złapana w kenel i w tej klatce zawieziona prosto do dużej wrocławskiej kliniki na zabieg, tak było umówione. I również umówione przetrzymanie jej kilka dni po zabiegu. Zabieg się odbył, ale dnia następnego Nulka, dzisiaj moja kotka, była uprzejma ugryźć technika w palec. Włączono natychmiast całą procedurę obserwacji, izolacji, itd. Niestety kotka w klatce zastrajkowała, nie jadła, nie piła, nie załatwiała się, postanowiła umrzeć. Zadzwoniono do mnie, że o ile ma żyć, muszę natychmiast zabrać do domu i zabezpieczyć w zamkniętym pomieszczeniu dwa tygodnie kwarantanny. Udało się wydzielić błyskawicznie takie miejsce w piwnicy, co trzy dni na inspekcję przychodziła doktorka z kliniki sprawdzać czy kotka jest i czy nie ma objawów wścieklizny. Zostałam również uprzedzona o konsekwencjach na wypadek, gdyby uciekła. Wytrwaliśmy te dwa tygodnie, wypuszczenie było przy obecności lekarza. Żadnej wścieklizny nie stwierdzono.
A wspominam tu historię dlatego, że zrobiono mi wykład o wolnożyjących dzikich kotach, które czasami po zabiegach nie są w stanie wytrzymać w zamknięciu.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19051
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Majestic-12 [Bot], nfd i 84 gości