Kiedy właśnie nasz wczoraj stwierdził, że szanse są minimalne i albo pozostaje nam eutanazja albo wlewy przez kilka dni z nadzieją na poprawę. Ale stwierdził że on nigdy żadnego zwierzęcia nie uśpi, więc mamy jechać do innego weterynarza. Znalazłam kogoś kto w ogóle chciał że mną rozmawiać. Kot był rano oddany na obserwację. Poza nekami wszystkie inne parametry w normie. Dał nam wybór. Mąż skłaniał się ku eutanazji ale ja nie chciałam. Ona z tylu ciężkich stanów już wychodziła, że łudzę się że dwa dni wlewów, epo jej pomogą. Może źle robimy...
A jak ona to znosi, że ją zostawiacie w szpitalu? Jak ona się czuje? Bo chyba to jest najważniejsze. Napisałaś, że ma kacheksję i że nie je.
Wet, który nie uśpi leczonego przez siebie zwierzęcia jest dla mnie nie do przyjęcia. Jechać do kogoś innego, nieznanego? Eutanazja to jest trudna sprawa, trzeba to dobrze zrobić i do weta mieć zaufanie.
Zrozumiałam ciebie w sprawie bycia w szpitalu, nie odczuwa tego. To co napisałam, to jest kolejne pytanie, bo ja bym o tym myślała przede wszystkim decydując, czy jeszcze leczyć, szczególnie po tej diagnozie dotyczącej nerek, którą dostaliście. Ale to jest oczywiście moje zdanie.
są różni weterynarze. Ja rozumiem tych którzy odmawiają eutanazji- widocznie mają inne spojrzenie na takie odejście- i nie powinno się ich zmuszać. Tak jak ja szanowałam swojego za to, że odmawiał czasami właśnie takiego uporczywego leczenia, wprost mówił, że zbyt dużego cierpienia się naoglądał i w takich przypadkach. Ale on miał niezwykły dodatkowy zmysł, widział co się ze zwierzętami dzieje i bez sprzętów, którymi inni nawet posługując się nic nie zobaczą. Ja bym nie zniosła z kolei czego innego- zostawienia swojego zwierzaka, prawdopodobnie umierającego, w obcym miejscu . Po prostu dla mnie było by to ponad siły. Gdyby odszedł beze mnie- w życiu bym sobie nie darowała. Każdy ma jakieś opory- przy nich ciężko dyskutować z sumieniem.
Dotychczas nigdy nigdzie nie była zostawiana. Teraz się zdecydowałam, bo ja sama nie mogę jej uratować. Jestem umówiona, że będą dzwonić, gdyby co. Był tylko taki wybór.