Nadwislanski Oddzial MiauMafiiCK -zdjecia str 10:))) !!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 01, 2005 11:36

ryśka pisze:
Mysza pisze:tylko to są duże pchły piwniczne, bytujące w brudnych pomieszczeniach, nie kocie ;)

...które uwielbiają padlinę - wystarczy, że w piwnicy znajdzie się jedna padła mysz, szczur, kot i od razu są.
Czasem się zastanawiam czy i odwrotna sytuacja nie ma miejsca: lawinowe wyklucie pcheł i rzucenie się na ofiarę nie doprowadza do jej śmerci.

Nie jestem tego pewna, tylko sobie gdybam.
Kiedyś zdarzyła mi się taka historia: w czytym pomieszczeniu: kafelki, dezynfekcja itd. pełna higiena. Usiłowałam "hodować" dzikego gryzonia złapanego na łące. Nie wpadłam na to, żeby go odpchlić, a pchły miał.
Plastikowy pojemnik hodowlany był wypełniony czystymi trocinami, żadnego brudu.
Wszystko wyglądało pięknie przez jakieś dwa tygodnie.
Zmieniło się z dnia na dzień: w klatce leżała martwa mycha, a wszystko dookoła skakało razem z pchłami. Niedobrze mi się robi na samo wspomnienie.


Ryśku, trzym się. Rozumiem.

ana

 
Posty: 24907
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon sie 01, 2005 11:41

Ana, ja nie wiem jak to jest, ale może Twoja mycha była chora już wcześniej?
Nie mam pewności, ale zauważyłam, że ciężko chore zwierzęta padają ofiarami "padlinożerców" często już za życia - kiedy sa osłabione.
Miałam takiego umierającego ptaka - natychmiast kiedy umarł z jego ciałka zaczęły się ewakuowac różne larwy - czyli owady złożyły w nim jaja kiedy jeszcze żył. A też był w czyściutkiej klateczce ułożony.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon sie 01, 2005 11:43

Rysiu, doczytalam :(
Jesli moge w jakikolwiek sposob pomoc, daj znac.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pon sie 01, 2005 11:46

A to już zupełnie OT, nie wiem ryśku, mycha nie spowiadała się ze swojego stanu zdrowia :wink:
Niemniej jednak do dnia poprzedzającego śmierć był to silny, płodny, wręcz agresywny myszor z apetytem.
Może też jest to związane z ilością ukąszeń: w przełożeniu na człowieka: jeśli utnie jedna osa czy pszczoła to nieuczulony człek spuchnnie trochę, poboli go i za trochę zapomni. Ale, dajmy na to 50 i więcej ugryzień na raz? To już kiepska sprawa się robi :(

Nic to, jak rzekłam: to inna historia i moje gdybanie. Niemniej jednak wniosek taki: plaga pcheł szkodzi wszystkim: restauratorowi a i kotom też.

ana

 
Posty: 24907
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon sie 01, 2005 22:15

Byłam. Przyszła tylko część kotów, jak to zwykle bywa.
Była kicia, która się rozsypała kilka dni temu, obmacałam ją, karmi. i nie wiadomo gdzie ma małe. Więc w tej sekundzie jej sterylka odpada, chyba, że panu się uda je odnaleźć. Kicia jest bardzo ufna. Kilka mies. temu miała wypadek - wpadła pod samochód, przeżyła, ma tylko leciutko kulejącą łapkę.
Było 5 maluszków innej kotki - śliczne kociaki, ok. 2-3 mies., bliżej 3.
Był kocur, dziki, prawdopodobnie ojciec rodziny.
Okienko do piwnicy, w której spały, zamknięte.
Koty już odpchlone - te, które pozwalają do siebie podejść. Pan sam kupił Frontline i pryskał.
Są 3-4 kotki, które rotacyjnie się zjawiają na karmieniu - takie, które można zlapać do zabiegu, w miarę ufne.
I dzikusy, w lesie za restauracją, które zjawiają się tylko nocą, są bardzo dzikie i nawet nie wiadomo ile ich jest.
Były jeszcze 4 inne maluchy, też w wieku ok. 2-3 mies., ale zniknęły kilka dni temu. Może kotka je wyprowadziła gdzieś indziej.
Jedyną szansą jest zabranie stamtąd maluchów i wysterylizowanie matek - faktycznie biagają po całym parkingu, między jeżdżacymi samochodami, biegną w pobliże stolików, licząc, że ktoś im coś rzuci..
Zaraz przy restauracji jest ruchliwa ulica. Dlatego dotąd przyrost kotów był tak niewielki - co roku większośc kociaków była rozjeżdżana.
Tym razem wszystkie 9 przeżyło już 3 miesiące, a trzecia kotka zdążyła urodzić. dlatego nagle koty zaczęły przeszkadzać - jest ich po prostu nagle bardzo dużo.

PILNIE szukam domów tymczasowych, na razie dla 5 kociaków. One nie są zupełnie dzikie, wiedzą, że człowiek daje jeść, powinny się bardzo szybko oswoić, jeśli się im poświęci czas. Proszę, jesli ktoś może... pomóżmy im uciec przed kołami samochodów.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=30332

Pan ma łapać kotki - od jutra. Każdą złapaną przywozi do mnie i umawiamy zabieg.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon sie 01, 2005 22:40

Uff, podziwiam i kibicuję akcji.
A czy udało Wam się porozmawiać z właścicielem restauracji?
Czy wysterylizowane kotki będą mogły wrócić do piwnicy?

ana

 
Posty: 24907
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon sie 01, 2005 22:49

ana pisze:Uff, podziwiam i kibicuję akcji.
A czy udało Wam się porozmawiać z właścicielem restauracji?
Czy wysterylizowane kotki będą mogły wrócić do piwnicy?

Pan dokarmiający koty ma z właścicielem dość dobry kontakt - ten ze względu na niego nie odważył się własnoręcznie "pozbyć" kotów.
Nie sądzę, żeby mogły wrócić do piwnicy,
chyba, że będzie ich znów bardzo, bardzo mało - wtedy można pertraktować, kiedy emocje po pchłach już opadną.
Na razie moim zdaniem nie ma sensu.

Ważne, żeby kociaki stamtąd zniknęły - one są najbardziej widoczne, biegają, bawią się, czekają non stop na jedzenie.
I prędzej czy później, jeśli zostaną, także zostaną rozjechane przez samochody - bez względu na intencje kierowców, bo one wyskakują na ulicę nie patrząc czy coś jedzie.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon sie 01, 2005 23:12

Rysiu, jedyna pociecha jest to, ze ow opiekun probuje sam cokolwiek rowniez zdzialac, ze nie czekal z odpchlaniem na dobra dusze, tylko sam sie do tego zabral. Ze bedzie sie staral sam wylapac porzynajmniej czesc kotow.

Byc moze, jesli maluchu znikna stamtad, zostana tylko te bardziej ufne kotki, wlasciciel zgodzi sie na ponowne udostepnienie piwnicy. Moze Pan Opiekun zaoferowalby, ze bedzie sam utrzymywal pomieszczenie w czystosci i regularnie odpchlal i koty i pomieszczenie?



Wiem, gadam bzdury, ale tylko to mi na goraco przychodzi do glowy :(

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Pon sie 01, 2005 23:16

Myszko, wcale nie "gadasz bzdur".
Tylko teraz najważniejsze są sterylizacje i zabranie maluchów.
Bez tego nic się nie zmieni.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon sie 01, 2005 23:22

Myszka.xww pisze:Rysiu, jedyna pociecha jest to, ze ow opiekun probuje sam cokolwiek rowniez zdzialac, ze nie czekal z odpchlaniem na dobra dusze, tylko sam sie do tego zabral. Ze bedzie sie staral sam wylapac porzynajmniej czesc kotów

A pan jest bardzo pozytywną postacią - robi co tylko może.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto sie 02, 2005 8:03

ryśka pisze:A pan jest bardzo pozytywną postacią - robi co tylko może.
:king:
Rysiu, a może wykorzystac czas na odpchlenie piwnic?
W moim bloku robiła to jakaś firma i potem dostęp do pomieszczeń był zamknięty przez około 2 tygodnie.

ana

 
Posty: 24907
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Wto sie 02, 2005 8:05

Ana, piwnica jest już odpchlona. I cały budynek też. Przez firmę.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto sie 02, 2005 8:24

ryśka pisze:Ana, piwnica jest już odpchlona. I cały budynek też. Przez firmę.

a, no już wiem. To super.

To może dlatego facet zamknął okienka? Ze względu na koniecznosć odczekania, póki nie rozłoży się zastosowany środek chemiczny?

Coś mi w środku mówi, rysiu, że będzie dobrze z tymi kotami. Takie intensywne gut feeling :wink:

PS. A czy planujecie nacinać uszka wysterylizowanym kotom?
Może warto o to szczególnie zadbać w tym przypadku - restaurator będzie widział efekty Waszej pracy....

ana

 
Posty: 24907
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Wto sie 02, 2005 23:33

Nie będziemy nacinać uszek.
Ale za to..
mogę Ci dać kociaka albo dwa. :idea: 8)



Dzisiejsze łapanie nic nie dało - ani jeden kot nie pozwolił się złapać.
Jest źle - jest "zakaz" dokarmiania kotów, nawet na parkingu. Kotów ma nie być.
Jutro znów będziemy próbować łapać kotki do kastracji.

Pilnie trzeba zabrac stamtąd kocięta.
Bardzo potrzebuję pomocy w przechowywaniu kociaków - nie dam rady sama.
Nawet nie łapię ich, bo nie będę miała co z nimi zrobić. Mam kilka dni żeby oddać te dwa, które złapałam.
Przetrzymanie kotek po kastracji też bardzo mile widziane..

Nie wyrabiam już.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro sie 03, 2005 11:03

Obrazek

To my... zostaliśmy na parkingu... czekamy, aż ktoś nas stąd zabierze..

Obrazek

W domu zachowywalibyśmy się bardzo grzecznie...
Obrazek
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: mag_kam, nfd i 245 gości