ewar pisze:Dziękuję![]()
Dorota była u Kulek i nakarmiła wszystkie koty. Spotkała Atola po drodze i kocur tez dostał sporo dobrego jedzenia. A ja byłam na targu, kupiłam ziarno dla ptaków i mięso dla kotów. Sąsiadce też kupiłam. Najgorsze jest to, że rower mi szwankujeWprawdzie ma ponad dwadzieścia lat, ale dobrze się dotąd spisywał. Tak ciężko teraz chodzi, jakbym jechała nie po ścieżce rowerowej, a pod stromą górę. Trochę to męczące, jak tak dalej będzie, to musi pójść do serwisu. Bez roweru nie dam sobie rady.
Gucia zjadła może łyżeczkę od kawy mokrej karmy, tyle tylkoWodę pije.
Koleżanka Doroty zajmuje się teraz malutkim kociątkiem. Dwa z rodzeństwa nie żyją, matka prawdopodobnie została zagryziona przez psy na terenie huty. Dziewczyna jest w randze dyrektora, wozi to maleństwo w pudle z termoforami i karmi butelką co dwie godziny. Wszystko robi tak, jak trzeba. Małe ponoć przytyło już i waży 110g , takie jest malutkie. To kolejny kot uratowany przez nią z terenu huty. Najgorsze, że tam są bezdomne psy, zgłoszone do UM, ale nic się nie dzieje. Ludzie też się ich boją. Psy niczemu nie są winne, oczywiście. Aha, mam zdjęcie tego kociątka, potem wkleję.
Napiszę jeszcze, że bardzo lubię tę koleżankę Doroty. Można jej ufać, jak się za coś bierze, to do końca, nie na pół gwizdka. Pomaga też ludziom, fajna kobieta.
To ten maluszek
jakie maleństwo



.
.


