aga66 pisze:Ja mieszkam pod Warszawą i tu miejscowi są kościółkowi mocno. Natomiast jeśli idzie o zwierzęta to jest kaźń. I ciężko coś z tym zrobić bo i dzieci i wnuki tych ludzi tacy sami są.
Ja z takimi pracuję 3

Dziś Iga nie czekała na mnie. Aż mnie strach powalił. Przyszła dużo później. Nic prawie nie zjadła. Może grzmoty w oddali i stukający o liście drzew ją zdenerwowały.
Postawiłam transporter w miejscu gdzie zawsze ucieka po jedzeniu. By bliżej był gdy sobie "gadamy" przy kolejnych daniach. To nawet nie podeszła. Tak bawimy się w ciuciubabkę
Nie wykluczam, że nie była głodna bo na kortach przecież żarcie jest. Myła się więc może to moja wyobraźnia walnęła na mózg.
W domu mi koty dziś rzygają. Tomiś, Żwirek, Tami, Ulisiek ... Sypnęłam im nowe suche. Może to to jest przyczyną?
Taka sytuacja.
Co dzień gdy wracam z pracy staram się przejść po miejscach gdzie stoją pojemniki z wodą. By je uzupełnić. W pobliżu jednego stoi ławka, na której często siedzi pani z pieskiem. Niekiedy wianuszek emerytek z nią przesiaduje. Pani nawet szklaną miseczkę przyniosła by wodę suni dawać. Czerpaną z wiaderka ptasiego. Jak zauważyłam. Staram się by nie nabierać wody przy nich. Wracam później. Pies okropnie na ludzi ujada i straszy ptaki.
Piątek. Mam bardzo mało czasu. Ona znowu siedzi z piesią. Z dala widzę, że wody strasznie mało. Ptaki muszą nieźle ćwiczyć się by do niej się dostać. Idę. Trudno. Grzecznie się witam. Biorę wiaderko. Idę do pompy. Pies wyje. Rusza na mnie. Nie cofam się więc stopuje.
Pani wstaje i podchodzi do mnie. Ignoruję ją. Szybko staram się za pompować i dać nogę.
Słyszę za plecami :
"Zamiast dolewać wody trzeba umyć wiaderko! Już kilka dni zielone się robi.

"
Milczę
"Słyszy pani? Wiaderko trzeba umyć! "
Już wisi mi na karku.
W sumie myślę sobie, a co mi tam.
Odwracam się i wyciągam w jej stronę wiaderko.
Mówiąc coś w rodzaju, że siedzi co dzień. Widzi brak wody i brudny pojemnik. Widzi spragnione ptaki, które straszy jej pies. Nabiera brudną wodę by suni podać. Więc dlaczego sama tego nie zrobi.
"Proszę, pani zrobi to lepiej"
Szybko cofnęła się o krok do tyłu i schowała ręce za plecy. Coś mrucząc pod nosem poszła na ławkę.
Tak się pomaga zwierzętom. Udzielając agresywnym tonem nauk.
Dopiszę, że pojemniki staram się myć co dzień. Ale przy tych upałach, gdy stoją pod drzewami, szybko woda kwitnie. Ptaki też zostawiają swoje odchody, pióra...
W tym akurat miejscu przylatują dzięcioły. One nie siadają na rancie. Tylko uczepione drzewa starają się nspić. Dlatego pojemnik jest prostokątny i stoi jak najbliżej pnia. Widuję też przy nim grzywacze. Wolą pić w miejscach gdzie nie ma tylu gołębi. Są kawki, wrony siwe.
Z mniejszego piją wróble, mazurki i sikory.