
Mialam to robić rok temu ale kasa się rozpłynęła.
Teraz trochę pohandlowałam działkowym dobrem i jest parę groszy, więc pròcz blokady na leczenie Walducha musiałam też zrobić blokadę na ściany i to co Kapitanowi obiecałam. Udało mi się zapolować po śmietnikach na kilka solidnych fragmentów mebli i z tego zrobię mu plac zabaw.
Szczególnie że Kapitan swoją pòłkę znowu zerwał skokami z impetem.
Najpierw jednak malowanie, bo substancje których kot się pozbywał ( jak nasza kawa czy jego mokra karma) spłynęły już tyle razy po ścianie, że woła to o pomstę do nieba. W dodatku tam gdzie się odpycha łapkami powstały smugi od pazurkòw i to takie konkretne jakby dzika bestia to zrobiła.

Jak juz to odnowimy to będę myśleć o pòłkach, ktòre też muszę pomalować. Chcę mu zrobić tak fajnie ciekawie.
Chociaż znając jego on to może przerobić w masakrę .
Już w nocy dał popalić, bo wszystko było takie wow.
I próbując nowego układu mieszkania utknał za lekko odsuniętą szafą bo liczył że przejdzie pomiędzy slalomem. Płacz był nie z tej ziemi także w nocy pobudek było całkiem sporo.
Do tego zaliczył kontakt z gruntem do ścian bo wałeczki sa takoe wow.
Dlatego dzisiaj na czas malowania trafia do więzienia albo za okno, bo jest nieznośny. I przekonany że to jest taka świetna zabawa zorganizowana właśnie dla niego...