Tak jeszcze dorzucę, że sprawdziłam dziś stronę tej drugiej koteczki, trikolorki Miłosi, i ktoś ją adoptował 2 dni po Grahamce/Trufelce

Dobrze mi się wydawało, że długo już w schronie nie będzie siedziała.
A co do Trufelki i jej integracji z Banshee - nie przewiduję miłości z żadnej ze stron, ale chciałabym, żeby obie panny się tolerowały i nie stresowały nawzajem. Na razie jest naprzemienna izolacja i integracja, wymiana zapachów, czasem obwąchiwanie i syki znaczące chyba głównie "Nie patrz na mnie, ty!". Początkowo syczała bardziej Trufelka, Banshee wydawała się nie całkiem ogarniać sytuację albo nie dowierzać, że na jej włościach pojawił się obcy kot, potem posykiwała również Banshee. No, ale panny są razem od czwartku, czyli piąty dzień, więc nie oczekujmy pełnej harmonii
Wczoraj wdrożyłam smaczki i przekupiłam nimi Banshee (Trufelce też podawałam, ale ona jakoś mniej była zainteresowana), żeby wzbudzić w niej pozytywne skojarzenia, no i w efekcie przez 2 bite godziny Kocianny wylegiwały się w zgodzie bez izolowania, jedna na parapecie (Banshee), druga na balkonie.
Dorzucę jeszcze parę fotek z pierwszej wizyty Trufelki na salonach, bo mnie wtedy serio zaskoczyła

Myślałam, że to niskopienny, mało ruchliwy kotek (jest raczej spokojna, chociaż lubi się bawić), a tu proszę - poobserwowała uważnie szafę z punktu na parapecie okna, coś sobie poobliczała w okrągłym łebku, po czym hycnęła i znalazła się na samej górze
Udokumentowałam to oczywiście

Nie będę szuja, pokażę też Banshee

I obie Kocianny, Starszą i nowe pokolenie:
