GY pisze:Zawsze chciałem mieć rudego kota

Jakoś mnie omijały. Jakiś miesiąc temu przyniesiono mi rude nieszczęście. Podrapane, pogryzione, zaropiałe. Wychuchałem, wyleczyłem, wygłaskałem. Nie myslałem o sobie - miał jechać do Wrocławia. Był problem z transportem. Został. Nie płakałem z tego powodu. To najpiękniejszy kot jakiego widziałem. Zwyczajnie śliczny.
Jest dla mnie wyrzutem sumienia. Tyle kotów szuka domu a ja nie potrafię wyadoptować rudzielca. Przyzwyczaiłem się i nie szukam mu domu. Nie jestem w stanie zwiększyć liczby kotów w mieszkaniu. Zamiast rudego mógłbym mieć buraska, czarnuszka lub mniej pociągającego kota.
Tak więc (reasumując): Rudzielec szuka domu. Dom musi być idealny bo pewnie czepiać się będę. Mogę stroić fochy, marudzić i nie zgadzać się. Jeśli to za dużo, to nie ma sensu sie zgłaszać. Boli mnie gdy to piszę, ale może zamiast marzeń warto uratować mniej atrakcyjnego wizualnie kota

GY jeśli ten rudzielec to Twoje marzenie, to zostaw go.. I proszę nie miej wyrzutów sumienia, przecież jemu też pomogłeś..
Uwierz, jeśli trafisz na następne kocie nieszczęście, to też będziesz w stanie mu pomóc.. i będziesz szukał mu domu.. Nie wiem ile masz kotów i nie wiem czy jesteś w stanie przyjąć jeszcze kolejnego, ale nie rób nic na siłę..
Mogę Ci tylko w skrócie opowiedzieć, jak było z moimi kociastymi.. W ciągu prawie dwóch lat adoptowałam trzy moje kocie marzenia - persy.. Czarną, która straciła poprzedni dom, potem szynszylka z hodowli, następnie rudego seniora, któremu zmarła opiekunka.. Potem okazało się, że zostaje mi kocie jedzonko i mam jeszcze miejsce dla czwartego.. I to jest ta szara z mojego podpisu.. Ma podobno najbardziej niechodliwe umaszczenie, a jest najbardziej kontaktowym moim kotem i najbardziej kochanym..

I to wyczerpywało moje możliwości opieki nad kotami..
Potem we własnej piwnicy spotkałam mamę krówkę z trzema maluchami.. Mama poszła na sterylkę i trzeba było się nią zająć.. Już u mnie została.. Potem szukałam domku dla trzech maluchów.. Dwa znalazły domki a trzeci zamieszkał u mnie, bo sąsiedzi chcieli w radykalny sposób pozbyć się kota z piwnicy..
A od trzech tygodni mam w domu jeszcze jedną kocią biedę - niepełnosprawną angorkę z łódzkiego schroniska, która ma kłopoty z chodzeniem..
Napisałam Ci to po to, żeby pokazać, że można i spełnić swoje marzenia i jeszcze pomóc..
Nie szukaj proszę domu dla swojego rudaska na siłę, bo będziesz tego cały czas żałował.. Po prostu czekaj na to co życie przyniesie.. Jeśli jakiś następny kić potrzebujący pomocy Cię znajdzie, to wtedy będziesz się zastanawiał co zrobić.. A wiem napewno, że mu pomożesz..
