Czy chemia ma sens?...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 28, 2005 22:51

Jana, trzymam kciuki za Myszona !
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Czw lip 28, 2005 22:54

Ja tez :ok: :ok:
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pt lip 29, 2005 10:06

Dobrze, że się zdecydowałaś na tę chemię. :) Trzeba walczyć do końca :!:

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt lip 29, 2005 10:40

Jana...Bede myslala o Was cieplo, musi sie udac! Musi zaskoczyc! Oby jak najdluzej...

Blue- rozumiem co piuszesz o swojej "obsesji" Ja tez tak mam, jako ze mialam od dziecka astme, zdarzyl mi sie obrzek pluc.
Koszmar. Gdy zachorowala moja szczurka mialam w domu leki do sedacji aby zdarzyc jej pomoc,modlilam sie, zeby sie tylko nie udusila.

Nie rozumiem tylko jak ma sie to do chemii...Przeciez nie uspilabys kotka w takim stanie klinicznym jak teraz jest Mysza. W tej terapii jak kazdej innej paliatywnej w tym momencie chodzi wlasnie o to aby do dusznosci, problemow z oddychaniem itp. nie dopuscic.

Mysle ze 3 miesiace to w tym momencie sporo... Chociaz tak malutko...Nigdy jednak nie wiemy dokladnie ile czasu nam dano...

A Jagielskiego znam i kilka razy slyszalam jak tlumaczyl komus ze kolejna dawka chemii juz nie spelni poczatkowych zalozen, wiec on jej nie bedzie podawal. Bo zalozeniem jest przedluzanie zycia. Dobrego zycia. Nie agonii.

Jana przytulam Cie bardzo bardzo... Ja w ostatnich dniach bardzo duzo myslalam o rozstaniu z naszymi Skarbami, lezac przy Lunku ktory nie mogl chodzic. Boli, cholernie boli. Choc jest tez pewna ulga ze mozemy z nimi byc. I w TYM momencie rowniez. Ze mozemy jakos ochronic je przed cierpieniem.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Pt lip 29, 2005 14:35

Jana , mogę tylko podpisać sie pod tym, co napisały dziewczyny..znasz Myszę, zobaczysz jak ona reaguje na chemię.. Myslę, że jeśli nie poddałbyś teraz Myszeńce chemii, baaardzo długo zasypiałabyś z myślą, że nie dałaś i Myszy i sobie szansy.. Trzymam za Was obie - za Myszę, aby poczuła się dobrze, radośnie i za Ciebie, abyś znalazła siły na to wszystko, co teraz przechodzisz..

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Pt lip 29, 2005 16:54

Jano ! przeczytaj.. Scanomune - immuunostymulator ! "Scanomune silnie stymuluje układ immunologiczny poprzez bezpośrednią aktywację makrofagów. Maksymalna stymulacja pojawia się już po 72 godz. stosowania. Pobudzone makrofagi mobilizują następnie komponentę komórkową i humoralna układu odpornościowego. Scanomune zapobiega chorobom zakaźnym,mobilizuje organizm do walki z już istniejącą chorobą, POPRAWIA WYNIKI LECZENIA CHEMIOTERAPEUTYKAMI ( TAKŻE LECZENIA ONKOLOGICZNEGO ) oraz skuteczność szczepień".
Dostałam dzisiaj u mojego veta dla Dżampeczki, koszt 60 zł, 30 kapsułek, podaje się 1/2 kapsułki 1 lub 2 x dziennie..
Może będzie dobre dla Twojej Myszeńki...

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Pt lip 29, 2005 22:34

nan pisze:Nie rozumiem tylko jak ma sie to do chemii...Przeciez nie uspilabys kotka w takim stanie klinicznym jak teraz jest Mysza. W tej terapii jak kazdej innej paliatywnej w tym momencie chodzi wlasnie o to aby do dusznosci, problemow z oddychaniem itp. nie dopuscic.


Od razu zaznacze ze pisze wylacznie z mojego, osobistego punktu widzenia - choc nie wiem czy powinnam o tym w tym watku pisac...
Ostatnio mialam pokaz tego co koty potrafia.
Skierka wygladala zupelnie normalnie, nie sprawiala wrazenie nadto smutnej - tyle ze szybko oddychala i meczyla sie bardzo szybko - ale dlugo jeszcze moglam zwalac to na upaly.
Badanie RTG - a tam pluca zawalone kompletnie - obecnie jest jeszcze powazne podejrzenie dosyc silnych zmian astmatycznych gdyz leki stosowane w tej chorobie spowodowaly w kilka chwil ze kotce ubylo kilka lat. Biega, bawi sie - choc nadal jest nieciekawie (wczorajsze kontrolne RTG wykazalo ze jest poprawa w wygladzie pluc - ale niewielka) - jednak po ich podaniu zobaczylam dopiero jak jej wczesniej musialo byc duszno.

A ona ma "tylko" zapalenie pluc.
Co by bylo gdyby miala i zapalenie pluc i liczne zmiany nowotworowe? Na wyleczenie ktorych nie mialaby juz szans a dusznosci bylyby znacznie silniejsze a choroba caly czas bedzie sie rozwijala? I mialabym pewnosc ze nic jej juz nie wyleczy a chemia jako taka moze co najwyzej na krotki czas troszke te dolegliwosci zmniejszyc?
I nic poza tym? Ze dla tej kotki czas sie juz konczy?
Pytasz sie czy uspilabym kota w takim stanie w jakim obecnie jest Mysza.
Gdybym czula ze to juz jego czas - to tak.
Tak samo jak zdecydowalam sie na uspienie Malego choc mielismy mozliwosc dac mu jeszcze z 2, 3 miesiace zycia gdybysmy zdecydowali sie na wszycie moczowodow do jelita.
Jednak swiadomosc ze najpierw musialby zniesc cierpienie rekonwalescencji po powaznej operacji (kolejnej), potem ciagla mocznica i w koncu smierc z powodu zapalenia nerek lub powiklan operacji spowodowaly ze podjelismy taka a nie inna decyzje.
Dobra? Zla?
Tu chyba nie mozna zastosowac takiego podzialu.
Po prostu wiedzielismy ze to juz czas.
Nawet nie bylo chwili wahania.
Wedlug nas - to byl juz ten czas gdy trzeba sie poddac.
Ktos inny moglby podjac inna decyzje, uwazajac ze potencjalne (bo operacja mogla zakonczyc sie niepowodzeniem) 3 miesiace zycia sa warte tego - jego prawo i nikomu to osadzac...
W takich sprawach nie ma do konca wlasciwego rozwiazania...

Blue

 
Posty: 23956
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lip 29, 2005 22:42

Blue ma racje - nie ma rozwiazan, kazda sytuacja jest inna, wiec niech weci/wlasciciele podejma decyzje, kiedy nadejdzie ten czas.
Nie warto upierac sie przy sztucznym podtrzymywaniu zycia, z drugiej strony czasem udaje sie przedluzyc kotom zycie o 2-3 lata - to duzo, szczegolnie, ze bez cierpienia.
Jesli kot ma szanse na radosne zycie - moim zdaniem ratowac za wszelka cene (z braku finansow zglosic sie na forum)

Yola

 
Posty: 112
Od: Nie sty 23, 2005 12:10

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 241 gości