Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Kotki "nie rozumią" tego zamieszania o poranku.
Najpierw TŻ wystroił się na zakończenie roku. Potem Marlonowi się oberwało.
- Jeszcze raz otrzesz się o moje spodnie sierściuchu! - zżymał się, jadąc kolejny raz lepką rolką po nogawkach.
- No co? - zdziwił się Marlon, ziewając jak hipopotam - no aż tak ciepło nie jest, futro się przyda.
- No co? - oburzyłam się ja - kot wykazuje miłość i przywiązanie, poza tym stęsknił się przez noc i taka wdzięczność?
TŻ machnął rolką jeszcze po koszuli i krawacie, miną wykazując nieukontentowanie, po czym schylił się do szafki z butami. Z szafki pierzchnął zaspany Aramisek, a TŻ wyciągnął zamszowe czarne buty. Bardzo fantazyjnie kłębiła się na nich chmurka białego puszku. TŻ wyraził się w sposób nie licujący z zawodową godnością nauczyciela.
- Idziesz już? - spytałam - Bo teraz muszę jeszcze odrolkować ciuchy i buty syna.
- Naprawdę, po co ta nerwowa atmosfera? - ziewnął Muszkieterek opierając główkę o próg balkonu - Carpe diem...

Szkolniki poszły żegnać kolejny etap życia. A ja przeczytałam jakieś okropieństwa o pomorze kotów domowych w Polsce o etiologii nieznanej
https://www.focus.pl/artykul/koty-tajem ... fzSJtI8ki0
szoruję podłogę i eliminuję z diety surowe mięso. Sorry Marlon. Chyba nie będziesz szczęśliwy.

nooo, jest wątek na kotach...

zuza pisze:nooo, jest wątek na kotach...

Po przeczytaniu wątku nic już nie wiem. Najlepiej by było koty zahibernować do czasu wyjaśnienia sprawy, żeby
1. nie jadły
a) kurzyny ani indyczyny (bo ugotowanego przecież nie tkną)
b) wołowiny, bo mogła się ona otrzeć w hurtowni o kurzynę
c) karmy suchej, bo nie wiadomo, czy powodem nie są zainfekowane zboża techniczne z UKR
c) karmy mokrej, bo może ktoś "oszczędny" zutylizował padlinę

2. nie spacerowały po podłodze, bo
a) mogłam coś przynieść na butach
b) jak za dokładnie wymyję podłogę, to może chemikalia im zaszkodzą

3. nie wychodziły na balkon, bo
a) zeżrą owada z pestycydami (a akurat ukochane chrząszcze Aliena wlatują, a Alien, którego część wlazła w ciało Aramisa nadal je z apetytem chrupie, biedny, przejęty przez ducha Aramis)
b) wirus wleci przez siatkę i napadnie na kota

4. przez przypadek żeby się do mnie nie tuliły i nie lizały (jeden po rękach, drugi po nogach), bo też mogłam coś przywlec

No normalnie zwariować idzie z tymi kotami :strach:

A serio, skołowana jestem. Dobrze, że za moment wyjeżdżamy.

Skołowanie to dobre słowo. Też mam „surowego” kota…

Nul pisze:Skołowanie to dobre słowo. Też mam „surowego” kota…

Aramis jakoś średnio za mięchem przepada. Ale Marlon to prawdziwy drobiowy koneser. Nabija kawałki na pazur, podnosi do pyszczka, ogląda, przeżuwa ze znawstwem. I weź trutniowi wytłumacz, pyskuje w kuchni, jakby był w parlamencie :roll:

Sigrid pisze:
Nul pisze:Skołowanie to dobre słowo. Też mam „surowego” kota…

Aramis jakoś średnio za mięchem przepada. Ale Marlon to prawdziwy drobiowy koneser. Nabija kawałki na pazur, podnosi do pyszczka, ogląda, przeżuwa ze znawstwem. I weź trutniowi wytłumacz, pyskuje w kuchni, jakby był w parlamencie

Nul pisze:Skołowanie to dobre słowo. Też mam „surowego” kota…

Ja też. I jak tu nie dać jeść?

2spanialego wyjazdu!

Zuza, o ile się uda. Bo tak jak patrzę na kłody, które i w tym względzie rzuca życie, to się zastanawiam, czy będę Chyłką, która zbuduje z nich schody :placz:

Udanego wyjazdu mimo przeciwnosci.

Zgłupieję z tymi kotami

Najpierw Muszkieterek znalazł dżdżownicę i uznał ją za danie apetyczne

Pośpieszyłam pierścienicy z odsieczą, Aramisek był bardzo niekontent.
Do rywalizacji włączył się Marlon Cykadobójca, bo mu Muszkieterek na ambit wlazł. No i patrzymy z TŻtem, a tu Marloniątko na trawie stoi, łapą dzielnie coś przydeptuje, a minę ma, jakby się Mickiewicza naczytał: "Dzieckiem w kolebce, kto łeb urwał hydrze, ten młody zdusi centaury. Piekłu ofiarę wydrze, do nieba pójdzie po laury".
Patrzymy co to, a Marlonuś na łbie stoi temu, co to Ewę w raju namawiał, żeby jabłka na cydr przerabiała.
Zrobiło się jakby nieciekawie, wąż na szczęście okazał się młodym zaskrońcem, TŻ z zamiarem deportacji biedaka na sąsiednie pola zgarnął go na łopatkę, ale wąż miał inne zdanie na temat i szurnął pod słomę pod krzakiem róży.
Marlonek Wężymord był tak samo niekontent.

No doprawdy, co za niedobre zabawki...

Dobrze ze uratowane.

Kochane kotełka.
I jakie dzielne :ok:

.

Dzielni Łowcy! :1luvu:

Dobrze że to był tylko zaskroniec. Kotka mojej kuzynki przyniosła kiedyś żmiję do domu i wpakowała do łóżka :strach:

Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Kto przegląda forum