Nie wiem co myslec. Widze nieznaczna poprawe, nozki sa wladne tzn. odruchy prawidlowe, nic nie ciagnie za soba, tylko nadal zle wstaje, nie wskakuje, no i stawia te nozki chwiejnie, troche pod dziwnym katem niekiedy, mysle ze to okreslenie galaretowatych nog jest celne.
Nie chce jesc ale upal niesamowity wiec trudno powiedziec.
On sie jednak wydaje niezle czuc! Jest bardzo kontaktowy, miziasty, mruczy baaardzo glosno, barankuje...Wyciaga sie na dywanie i wystawia brzuch do miziania, nawiasem mowiac odruch walenia lapkami i nogami tez ma prawidlowy
To wyglada na bol, podobny do tego, ktory miewa kregoslupa, podobnie wskakuje czy raczej sie wspina, podobnie ostroznie stapa. Tylko ze nigdy ow bol i "niedowlad" czy raczej niesprawnosc nie obejmowaly lapek, nigdy sie dotad nie plataly, nie uginaly.
Poczekam do 24 godzin i dam mu Tolfedyny jeszcze. Najwazniejsze aby go nie bolalo. Moze to nic "nowego" tylko zaostrzenie tego co bylo? To tez nie byloby dobrze gdyby mial hyperklacemie teraz i odwapnienie i zniszczenie kosci postapilo.
Nie wiem, jestem oszolomiona, objawy niedowladu/neurologiczne sa po prostu przerazajace!
Dziekujemy za cieple mysli, sa nam bardzo potrzebne. Cos w nas zaczyna pekac, to nie powinno wciaz tak byc
