Koty z Hucianego Grodu cd.

[Gosiagosia]

[ewar]

Dziękuję

[mir.ka]

Dorota zajrzała jeszcze do Kulek, Sreberko przybiegła i zjadła jeszcze dwie saszetki Gdzie to wszystko pomieściła? Koło domku jedzenie było jeszcze, nie dokładała więc.
Takie zdjęcie zrobiła Sreberku

Sreberko jest śliczna, żeby tylko dała się złapać

[ewar]

Marzę o tym....
A tu fajny chyba artykuł
https://www.koty.pl/artykuly/zywienie/t ... BO7kcxtNsc

[ewar]

Lucy znowu krwawi i jest to chyba z guzów We wtorek do weta, zaraz rano. Dlaczego takie historie dzieją się zwykle w weekendy, tu jeszcze w ten długi?

[Gosiagosia]

Lucy znowu krwawi i jest to chyba z guzów We wtorek do weta, zaraz rano. Dlaczego takie historie dzieją się zwykle w weekendy, tu jeszcze w ten długi?

Pech
Mocno trzymam kciuki.

[egwusia]

Lucy znowu krwawi i jest to chyba z guzów We wtorek do weta, zaraz rano. Dlaczego takie historie dzieją się zwykle w weekendy, tu jeszcze w ten długi?

Może jej podaj połówkę no-spy. Koniecznie w osłonce, bo to cholerstwo gorzkie jak nie wiem co.
Chyba, że masz w zastrzyku.

[FuterNiemyty]

Na ile mocne krwawienie?
Pech, zly czas. Cos we wlasnym zakresie da sie zrobic, na przeczekanie do wtorku?

[ewar]

Nie mam no-spy. Przemywam jej pupę srebrem koloidalnym. Teraz nie krwawi. Może tak jest, kiedy myje się ostrym przecież językiem ? Nie jest to tak, że krew się leje, podkrwawia, chyba tak się to określa. Wytrzymamy do wtorku. Chciałabym, aby ją obejrzał wet, jest chirurgiem, on jej wycinał guzy. Oczywiście zawsze, kiedy Lucy była w lecznicy, prosiłam o sprawdzenie tego, co się dzieje pod ogonkiem.

[FuterNiemyty]

Napar szalwi, herbaty? Dzialaja sciagajaco.
Za doczekanie do wtorku.

[ewar]

Mam jednak no-spę, dałam jej. Srebro powinno też pomóc.

[egwusia]

No-spa szybko działa .

Wiem jaki to stres jak się coś dzieje, W WEEKEND . I niby wiesz, że dramatu nie ma, ale pewności żadnej.
Tylko to poczucie, że możesz przyczynić się do pogorszenia stanu.

Trzymam kciuki .

[ewar]

Właśnie tak jest, że coś się dzieje, kiedy lecznica zamknięta. Teraz w dodatku długi weekend. Podejrzewam, że Lucy wylizuje sobie okolicę pod ogonkiem i guzy podkrwawiają. Muszę ją pokazać wetom. Jutro lecznica otwarta.
Dzisiaj piękny dzień, tak mi się wydaje, że będzie cieplutko. Koty już opalają się na balkonie. Adaś zajął hamaczek, Lucy leży na baraniej skórze. Tak bym chciała już urządzić im tam wygodne miejscówki, ale to jeszcze za wcześnie.
Dzisiaj Dorota karmi Kulki, ale ja i tak tam podjadę. Może buras się pojawi?

[Nul]

No tak, takie zdrowotne incydenty często w weekend się przytrafiają, ludziom zresztą tez. Lucy, kochanie…

Mimo wszystko, dobrego poniedziałku!

PS Mój najciekawszy przypadek wydarzenia zdrowotnego w czasie zamknięcia @zwykłych” przychodni to był przypadek, kiedy w wieczór sylwestrowy wyleciał mi z leczonego zęba fleczer (tak się to chyba nazywało)… Perspektywa była taka, że się nawet szampana nie napiję… Pojechaliśmy do jakiejś przychodni otwartej całodobowo i bawet w tę boc, ni u załatali, sylwester się udał

[ewar]

Naprawdę piękny dzień dzisiaj, ale jest dość zimno. Byłyśmy obie z Dorotą u Kulek. Sreberko czekała w parku, nawet sporo zjadła. Lila była koło knajpy, ale przybiegła do domku. Nie zjadła dużo i sobie poszła. Pojeździłyśmy z Dorotą po okolicy i jeszcze dwa razy zaglądałyśmy do kotów. Burasa ani kociej mamy ani śladu. Sreberko jeszcze raz przybiegła do miski, coś znowu zjadła. Jest już szczuplutka. Kociąt nie wyprowadza jeszcze, nie wiem ile ich jest. Dorota jeszcze wsiądzie na rower i zajrzy do Kulek.