Jasne
Znowu zapowiada się ładny dzień, upału jednak nie będzie. Koty posiedzą na balkonie, wczoraj praktycznie cały dzień na nim były. Głównie Adaś, bo jego ciężko jest zagonić do mieszkania. Reszta wychodzi na jakiś czas, wraca do mieszkania i tak na zmianę. Na pewno świeże powietrze im służy, mają coś w rodzaju telewizora, bo obserwują to, co dzieje się na ulicy. A dzieje się przecież sporo.
Zrobiłam zapas ziarna dla ptaków, one na mnie czekają

Daję im jeść koło śmietnikowej pergoli. Parę minut i nie ma ani jednego ziarenka, nie śmiecę tym sposobem. Oczywiście, że zjadłyby więcej, ale same też muszą sobie coś znaleźć, chociaż ludzie wyrzucają im resztki przez okno, głównie chleb.Trudno.
Mam nadzieję, że Kulki zjawią się w komplecie, łącznie z burasem. Będę musiała uważać i dopilnować, aby nie zaatakował Lilii. Małe to stado, a takie trudne. Aha, wczoraj ktoś dał im mnóstwo makaronu penne z groszkiem

Niby to miłe, że ktoś myśli o kotach, ale

Wyrzuciłam to na murek, jakieś zwierzęta może zjedzą, moje koty na pewno nie. Koło śmietnika bywają też wyrzucane kości z kurczaka, gotowane, albo pieczone. Jeśli zauważę, to wyrzucam. Zgniatam też puszki, bo bardzo się boję, żeby jakieś zwierzę nie wsadziło tam głowy, to śmiertelnie niebezpieczne.
Długi weekend przed nami, jakoś musimy to przeżyć.
NITKA/KARINKA, wielkie dzięki za pomoc
