
Założyłam tutaj konto, żeby móc się was doradzić. Sama rozkładam już ręce jeśli chodzi o leczenie mojej znajdy.
Maizo został znaleziony ok. 2,5 roku temu w polu kukurydzy. Miał koci katar i groziło mu usunięcie oczu. Na szczęście kiciuś powiedzmy, że się "wylizał". Co tydzień jeździłam z nim na wizyty do weterynarza, przyjmował wszystkie możliwe leki na swoje dolegliwości. Miał robiony szereg badań oczywiście również pod kątem FIV i FELV, które wyszły ujemnie. Po tak długim czasie problemy nie ustępują. Kotek ma wiecznie zapchany nosek, jakiś miesiąc temu miał płukanie kanalików i niestety jeden jest całkowicie niedrożny. Płukanie przyniosło efekty niestety tylko na chwilę, a po kilku dniach znów stał się zatkany i kocur świszczy podczas oddychania i wyraźnie słychać, że jest zapchany wydzieliną. Do tego dochodzą problemy z okiem, a mianowicie brunatna wydzielina, która cały czas spływa z jednego oka i robią mu się zaschnięte strupy. Przemywam mu oczy solą fizjologiczną. Oczywiście szereg różnych kropli do oczu również nie przynosi efektu, jedynie na kilka dni, a po zakończeniu ich stosowania problem się nawraca. Miał robiony RTG i rezonans głowy, czy przypadkiem nie ma żadnych polipów. Badanie wykazało jedynie zapalenie zatok. Kocur ma również drgawki podczas leżenia. Trzęsie się cały w okolicach brzucha i skaczą mu łapki. Sama nie wiem już jak mu pomóc. Jeśli chodzi o weterynarzy wszystko było już stosowane. Inhalacje, sterydy, antybiotyki, zastrzyki. Nic nie przynosi efektu a ja nie wiem już co mogę jeszcze zrobić, żeby nie cierpiał



