Dzięęęęęki. I wzajemnie - Wszystkim, którzy obchodzą Wielkanoc, Jare Gody, lub po prostu mają wolne

A ja ledwo żywa po nieprzespanej nocy. Marlon serio wziął do siebie świąteczne porządki i z wielkim zaangażowaniem całą noc czyścił futro. W tym celu usadowił mi się nad głową, żebym dokładnie słyszała, jak pluje w kudełki taką ilością, że lama by pozazdrościła, po czym z głośnym siorbnięciem ciągał po nich jęzorem.
Po godzinie nie wytrzymałam i przeniosłam się do drugiego pokoju.
Wtedy pojawił się czarno-biały diaboł z... bombka choinkową (nie, nie pomyliłam świąt, nie wiem, skąd ją wytrzasnął) i zamienił pomieszczenie w Camp Nou. Dryblował bombką z 15 minut, a kiedy skończył, Marlon zauważył, że publiczność mu zwiała, w związku z tym powędrował za mną, usiadł na podłodze i kontynuował mlaśnięcia i siorbnięcia.
Zrezygnowana postanowiłam wrócić do łóżka nr 1. Muszkieter uznał, że czwarta rano to dobry czas, żeby zapolować i po drodze zdradziecko skoczył mi na plecy

(dobrze, że choć pazury schował). Jak mu powiedziałam parę cierpkich słów, zrobił oczy ze Shrecka, z domieszką wyrzutu, w niemym zapytaniu: "No co ty, naprawdę nie chcesz się bawić?".
Nie chciałam. Zakopałam się pod kołdrą, a nade mną znów wylądował Marlonek ze swoim kompulsywnym myciem
Ledwo skończył, Aramis, który ma bardzo uregulowany cykl trawienny, równo o 5.30 (dzień jak codzień) poszedł rozbijać się w kuwecie. Naprawdę nie rozumiem, jakim cudem ogromny Marlon mieści się w kuwecie przeznaczonej dla normalsów, a Aramis wysadza w powietrze górę kuwety dla miałkunów, albo chociaż drzwiczki z zawiasków powyrywa

Rodeo tam robi, czy co? Po kwadransie kopania w miejscu, gdzie nie umieścił kaktusa, tylko ciut dalej, wyszedł, rozsiewając za sobą falę zapachu, która zmusiła mnie do natychmiastowej akcji dezynfekującej.
A kiedy wreszcie zapadłam w poduszki, myśląc że teraz to już naprawdę nic mnie nie powstrzyma przed błogimi objęciami Morfeusza, lokalny pleban okazał się fanem piosenki Katarzyny Gaertner wg słów poety Ernesta Brylla "Zagrajcie nam wszystkie srebrne dzwony"

Grały przez 15 minut. Jak skończyły, przyszedł TŻ z ważnym pytaniem: "Kawy chcesz?"
