Skierka na zdjęciu siedzi przy swojej miseczce, miała ją na podwyższeniu żeby łatwiej było jej jeść - do niemal samego końca uwielbiała jedzonko, nawet w chwilach kryzysów które w ostatnich tygodniach się zdarzały coraz częściej i udawało się nam je na coraz krócej ugasić, choćby słabiutka bardzo - ale przy misce się stawiała jak zaczarowana. Mimo posiadania ledwo kilku ząbków i guza w pyszczku - do samego niemal końca uwielbiała mięsko w kawałkach, rzucała się na nie jak lwica i dawała radę. Kochana dziuba
Przeczytałam poczatek wątku i jej bycia u Was i teraz zdjęcie tej staruszeczki i...bardzo przykro, że odeszła, ale miała piękne, radosne życie i trafiła na Was- oby każdy kot miał chociaż połowę takiego szczescia i dobrego życia! Trzymaj się tam Skierko i brykaj znowu jak 18 lat temu!
Bardzo smutna wiadomość Niby wiadomo, że długość życia ma swoje ograniczenia, ale to zawsze wydaje się za wcześnie. Nic mnie tak nie rozczula jak stare koty. Na tym zdjęciu jest podobna do starego Dracula czy Ignasia, też były bure i też takie kruche, coraz bardziej kruche z wiekiem Śpij spokojnie Skierko, po długim i szczęśliwym życiu ['] Blue, przytulam
Blue, tak bardzo smutno... Miała szczęście, że trafiła na taki wspaniały dom, który zapewnił tyle lat dobrego, kociego życia, ale zawsze jest za wcześnie... Skierko[*][*][*]
Jaka śliczna na ostatnim zdjęciu, po prostu rozczulająca... Blue, ogromnie mi przykro Ale skoro Skierka sama dawała do zrozumienia, że woli już TAM, że ta ziemska wędrówka się skończyła bo tu było Jej coraz trudniej, to... Ja myślę, że Skierkę zapewne przeprowadziły przez Tęczowy Most zaprzyjaźnione koty, Twoje, te które już odeszły. A TAM, na górze, łapkę podał Pasio... Już dobrze, już nic nie boli, jest przyjemnie i wszystkie koty są szczęśliwe. Bardzo mocno przytulamy.
Dziękuję za wszystkie Wasze słowa... Jakoś nie mogę się pozbierać, niby wiedziałam że to już czas, kotka stareńka i na sam koniec mocno już schorowana, ale to jest takie trudne Cały czas chodzę ostrożnie (bo uwielbiała kłaść się na podłodze i nie ruszyła przed idącym człowiekiem w nocy, a była malutka i gdy leżała jej tylna łapka była wyciągnięta w bok - miałam fobię że na nią nadepnę w nocy lub w ciemnym przedpokoju... chrup....) i nasłuchuję czy nie idzie - miała tylko trzy łapki a przez problem z kolagenem nie używała jedynej tylnej normalnie (powyginała sie niestety), tylko kicała jak królik (przemieszczając się całkiem sprawnie, potrafiła tak nawet biegać) wydając charakterystyczny dźwięk. Strasznie pusto bez niej.