Dzień dobry, piszę w sprawie diagnozy, która została postawiona mojemu Kitusiowi. Stefan ma 11 i pół roku, jest ze mną od dwóch lat. W połowie stycznia zaczął bardzo dużo wymiotować (to znaczy codziennie lub dwa razy dziennie). Zabrałam go na pobranie krwi, na którym wyszła jedynie podwyższona tarczyca. Pani doktor poleciła mi wykonać USG, a po opisie zawyrokowała, że to najpewniej chłoniak. Pojechałam ze Stefem do lekarza onkologa, który ponowił USG, pobrał biopsję i zrobił RTG klatki. We czwartek otrzymałam wyniki - to mastycytoma, z delikatnymi, ale jednak, przerzutami na śledzionie i w płucach. Pani doktor zaproponowała chemioterapię lomustyną. Średnie rokowania to 3-6 miesięcy.
Nie zauważyłam zmiany w zachowaniu Stefana. Zawsze był kotem, który dużo śpi, przychodzi do mnie na mizianie i wspólne spanko.
Czy ktoś z Was, mili forumowicze, ma jakieś doświadczenie w tej kwestii? Jest mi niewymownie przykro, obawiam się też leczenia - nie chcę, by przedłużało cierpienia Stefana i wynikało jedynie z mojej chęci utrzymania do przy sobie jak najdłużej...


