Wczoraj wieczorem ponownie zawitał na chwilę do nas Meteorolog1 z kolegą, bywają teraz częściej we Wrocławiu, bo realizuje się wielki projekt meteorologiczny Cypriana. Znam moje koty i nie moje koty i inne koty, które ze mną były. I powiem, że tak jak lgną do Cypriana nie widziałam nigdy w ramach kocich zachowań

. Nie wszystkie oczywiście, bo Czitusia w swoim pokoju, Pasio nieco zdystansowany, ale Cosia...Cosia uwaliła się na środku stołu z kołami do góry no i głaszcz mnie, głaszcz, a jak nie na stole, bo w końcu trzeba było gdzieś tę herbatę postawić, to obok na kanapie, ufność, uległość i namolność razem wzięte. Cosia to ogólnie jest przylepa, ale musi kogoś troszkę znać, a tu od razu, to znaczy od drugiego razu

.
A potem Bratu. Bratu postanowił być przy stole z nami, a przez moment nawet na stole

. Głaskać proszę i podziwiać. Zero stresu, pełne zaufanie, Bratu taki w stosunku do obcych nigdy nie jest.
Jak już skończył spacery po stole, za plecami, przez kolana, to w bardzo godnej pozycji usiadł z nami w rogu kanapy jako współgospodarz wieczoru i na swój sposób uczestniczył w spotkaniu.
Moje koty nie są nakolankowe, nawet w stosunku do mnie, takie ich zachowanie było czymś absolutnie wyjątkowym.
Czyli po prostu niepodważalną prawdą jest, że wyczuwają dobrych ludzi. Tak od razu

.
Szkoda, że Manuli nie było w domu, może by się w końcu przełamała?
