Nie wiem czy przyroda budzi się do życia, czy może idzie wiosna, ale wśród kotów wielkie poruszenie, 10 razy dziennie otwieram i zamykam drzwi tarasowe i jeszcze wieczorem i jeszcze po kolacji i jeszcze raz i raz i raz...Tak, tak, jest kotowi dziura i znakomicie potrafią z niej korzystać, ale to ja mam otwierać. Nie te wejściowe dodatkowo, ale tarasowe

. No jak, Pasiowi nie otworzę? Pasiowi????
A na tarasie już Manula czeka na słynnej katapulcie

.

No chłopaki, ile ja tu mam jeszcze siedzieć, wychodzić!
Na tarasie musi być podany obiad, zaczęło się

.
Przedtem i potem są pieszczoty, ale nie zaszkodzi czasem przypomnieć Pasiowi albo Bratu, żeby może nie przesadzali z tym okazywaniem uczuć

.

A potem wszyscy łapka w łapkę, bok w bok, ogonek w ogonek sprawdzają co w ogrodzie piszczy.
Co wyrosło? A może ktoś tu był w nocy? Czy Godot może się budzi w komórce?
Tyle roboty!
Pasio wszystkim dorównuje kroku. Cukry bardzo ładne, apetyt dopisuje. A nerki...nerki niech się w nos pocałują. Żyjemy!
Cieszy mnie każdy Pasia szczęśliwy dzień.