Kontaktu od hodowcy wciąż nie dostałam. Chcę zgłosić tą hodowlę. Widziałam, że na forum jest dział o hodowlach więc chyba tam zadam pytanie jak najlepiej to zrobić - czy wystarczy napisać maila z opisem sytuacji i załącznikami badań oraz screenami ogłoszeń czy jakoś inaczej to zrobić.
Do poleconej wetki niestety nie umówiliśmy się. A przynajmniej jeszcze. Tak jak wcześniej pisałam wetka poprosiła o krótki opis tego co się dzieje i wyniki badań krwi. Przesłałam i w piątek wieczorem dostałam odpowiedź, żeby odstawić probiotyk bo jest zbyt tłusty (tu się niezrozumiałyśmy bo mam inny probiotyk niż ten o który chodziło i on ma zostać) oraz spróbować z enzymami trzustkowymi (już wcześniej próbowałam ale mój błąd i nie uwzględniłam tego w opisie bo starałam się żeby był w miarę krótki). Do tego miałam przesłać opis usg. Odpisałam, przesłałam opis i znowu dostałam odpowiedź, niestety zauważyłam ją po 3 kolejnych dniach bo trafiła do spamu

w odpowiedzi zalecenie by może spróbować z zylexisem i jak to nie podziała to wrócić do sterydu i dawkowanie. Pani weterynarz poleciła jeszcze karmę gussto gastro ale w najbliższym tygodniu raczej zostaniemy jeszcze na kangurze żeby nie szaleć tak ze zmianami diety i nie wprowadzać co chwilę czegoś nowego.
Odpisałam, że bardzo dziękuję za te porady i spróbujemy z zylexisem ale jeśli nie będzie poprawy to chciałabym mimo wszystko umówić się i spotkać na wizycie przed podjęciem decyzji o powrocie do sterydu. I że zadzwonię w tym celu jak będziemy mieć już wyznaczony termin usg (czyli mam nadzieję niedługo bo jutro/pojutrze będę dzwonić nas umawiać) bo może uda się zgrać obie rzeczy za jednym wyjazdem. Parę dni różnicy nam nie zrobi a będziemy mieć aktualne usg a nie z grudnia i aktualniejsze badania krwi więc lepszy obraz tego jak to teraz wygląda.
Więc tak to wyszło. Zdaję sobie sprawę, że może być tak, że trzeba będzie wrócić do sterydu. I być może będzie musiał go brać dłuższy czas/stale. Ale chcę mieć pewność, że sprawdziliśmy wszystko i innego wyjścia nie ma.
Poza tym nie chcę leczyć kota przez email. Rozumiem, że pewnie chodziło o to, że mieszkam daleko i Pani weterynarz pewnie myślała, że tak będzie mi łatwiej. Ale zwięzłe opisanie sytuacji nie zastąpi nam wizyty. Chciałabym dokładnie o wszystkim porozmawiać, zapytać jeśli miałabym jakieś wątpliwości, porozmawiać też o tym nietrzymaniu moczu czy świszczącym oddechu.
Więc wizyta dopiero przed nami. No niefajnie, że tak jeździmy od weta do weta i nie jesteśmy prowadzeni tylko przez jedną osobę ale co innego mogę zrobić jak każdy ręce rozkłada. Nasza zaufana wetka sama mnie przecież do profesora Lechowskiego odesłała bo nie wiedziała jak nam pomóc. Profesor też mam wrażenie, że już bezradny bo przy ostatniej rozmowie mówił mi o biegunce kociąt i że czasem tak jest, że kotek ma biegunkę rok czy dłużej a potem samo przechodzi. I żeby zrobić teraz badania, spróbować jeszcze raz z dietą, potem być może znowu ze sterydem i to wszystko co można zrobić.