Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Jarka pisze:Nie wydałabym kota do domu bez zabezpieczeń. Najpierw siatki, potem wizyta i dopiero adopcja.
MalgWroclaw pisze:Skąd to znam... Zamartwiam się każdym kotem, oddanym do nawet najlepiej sprawdzonego domu, niekoniecznie sprawdzonego przeze mnie, ale przez kogoś zaufanego. Trójkę z wyadoptowanych mam teraz we własnym domu. Dwójka z nich była zagubiona: kotek na drugim końcu Polski, dokąd go zawiozłam, kotka w pobliskim mieście. Dzięki dobrym forumowiczkom i własnemu uporowi jesteśmy razem. Jednego kotka oddała mi z powrotem pani z mojego miasta. Bardzo Ci współczuję zmartwień, lęku i decyzji. Najcieplejsze myśli ślę!
ktostam pisze:Jarka pisze:Nie wydałabym kota do domu bez zabezpieczeń. Najpierw siatki, potem wizyta i dopiero adopcja.
Ale nawet siatki nie pomogą, jak się ktoś martwi. Opiekunowie mogą się przeprowadzić, wziąć rozwód, przestać lubić kotka bo np dziecko się pojawiło, albo zgubić na wakacjach. 20 lat to kawał czasu.
ktostam pisze:MalgWroclaw pisze:Skąd to znam... Zamartwiam się każdym kotem, oddanym do nawet najlepiej sprawdzonego domu, niekoniecznie sprawdzonego przeze mnie, ale przez kogoś zaufanego. Trójkę z wyadoptowanych mam teraz we własnym domu. Dwójka z nich była zagubiona: kotek na drugim końcu Polski, dokąd go zawiozłam, kotka w pobliskim mieście. Dzięki dobrym forumowiczkom i własnemu uporowi jesteśmy razem. Jednego kotka oddała mi z powrotem pani z mojego miasta. Bardzo Ci współczuję zmartwień, lęku i decyzji. Najcieplejsze myśli ślę!
A dlaczego się zagubiły ? Uciekły przez okno ?
Jarka pisze:Nie wydałabym kota do domu bez zabezpieczeń. Najpierw siatki, potem wizyta i dopiero adopcja.
ktostam pisze:Zaczynam rozumieć, jak funkcjonuje zbieractwo.
Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 131 gości