Dziękuję
Gosiagosia pisze:Szkoda bardzo Kociej mamy

Nie wiesz gdzie miała schronienie ?
Przecież powinien być jakiś ślad, nie rozpłynęła się, powinny być gdzieś zwłoki.

Nie, Gosiu. Bardzo trudno znaleźć kocie zwłoki, koty odchodzą w samotności, szukają odosobnionego miejsca. Teren, gdzie ona bytowała jest ogromny, to dwa parki, las...itd. Kilkanaście lat temu odszedł kot p.Izy, Miki. Wcześniej przyprowadził Tino i zaraz potem wyszedł z domu i już nie wrócił. Szukałyśmy go wszędzie, nawet po śmietnikach i nic. Wydaje mi się, że on czuł, że odchodzi, nie chciał, by p.Iza została sama i dlatego przyprowadził Tino. Może to głupie, co piszę, ale takie odniosłam wrażenie. Miki nie był zdrowy, p.Iza nosiła go do weta, leczyła, ale był słabego zdrowia. To był krówek, z przewagą czarnego i miał nieco dłuższe futerko.
Byłam u Kulek, obie siostry się zjawiły, wymiziałam, wybawiłam się z nimi. Smakowało im surowe mięso najbardziej, ale mokrą karmę też jadły. Sreberka nie było, Dorota tam później podjechała, ale też kotki nie spotkała.
Dałam kotkom szeleszczącą piłeczkę, Jagódka parę razy ją pacnęła i tyle. Wędka zdecydowanie lepsza
W domu cisza, spokój, koty śpią najedzone i wywietrzone na balkonie. Zapowiadają powrót zimy, ma padać śnieg, ale chyba już takich opadów nie będzie. Oby.