Tyle lat na forum, a nie wiem jak się zaznacza cytat z kogoś i wstawia do postu, więc tak na piechotę, Lifter, to wspaniała wiadomość, to tylko jeszcze TYLKO jeszcze kilka dni, a dokładniej 3, przybywaj na wątek z szampanem, otworzymy i świat będzie lepszy a ja zmienię końcówkę tytułu, bo zacznie się dobry czas!
Zimno jest we Wrocławiu, paskudztwo białe za oknem, ale udaję, że nie widzę, tak lepiej.
Rano, zwykle po nieprzespanej nocy, muszę wypić kawę, ale co tam kawa, najważniejsza jest śmietanka do kawy, taka w jednorazowych porcjach. Od lat Cosia musi dostać jedną, a najgorzej jak mi się skończy i wtedy Cosia nie ma śmietanki do kawy i jest tragedia, bo muszę prawie w piżamie lecieć do najbliższego sklepu. Ale zrobiło się gorzej. Wszyscy przychodzą na tę śmietankę poza Czitusią, która rano śpi i śpi i śpi. Siedzą w kuchni na podłodze cztery koty, z Mami włącznie i śledzą każdy mój ruch. Cztery talerzyki poprosimy. Tutaj. Na podłogę. Równocześnie cztery, bo komuś wypijemy. I dostają, bo co mam zrobić, Pasio też, nie wiem jak się mają cztery liźnięcia śmietanki do cukrzycy i pnn, ale Pasio ma być szczęśliwym kotem a ta śmietanka z pewnością takim go czyni

.
Słońce wychodzi teraz i ten śnieg się skrzy ale i tak go nie lubię. Bo łapki marzną w ogrodzie.
Jemy te renale dwie, góra trzy saszetki dziennie z pomocą reszty stada, ale głównie Pasio zamiast mięsa, udaje się Pasia oszukiwać. Wiemy tyle, że puszki nie przejdą, tacki też opornie, najlepsze są saszetki, a z saszetek RC, ale trochę index glikemiczny nam tu nie pasuje, aczkolwiek na cukier to się kompletnie nie przekłada, bo badamy dwa razy dziennie.
I tak kroczek po kroczku do wiosny.