Czas na krótki bilans weekendu
Sobota:
4:00 Smysiek bawi sie grzechoczaca pileczka (pierwszy raz odkad ja ma)
4:15 mam go w doopie i spie dalej
4:17 za drzwiami mrowki dra ryjki i skrobia w drzwi
4:20 wstaje i wstawiam do gotowania noge kurczakowa
4:25 zagladam do lazienki. W wodzie plywaja namoczone chrupku RC, a suche sa posklejane woda .
4:27 sprzatam lazienke. W tym czasie mrowkowa pannica wchodzi do kuwety i zaczyna drapac. Podrapala i wskoczyla do wanny. Od razu po niej do kuwety wskoczyl mrowkowy chlopak, zrobil siusiu i poszedl dalej. Panienka wskoczyla znowu i zakopala (typowy chlop, jak nasika to kobieta musi po nim deske opuscic )
5:15 daje kuraka i patrze jak powoli znika
5:20 wypuszczam Smyska do przedpokoju. Zostaje otoczony przez diwe mrowki, nie wie co robic, ucieka
5:30 miziam mrowki na dobranoc i ide spac
5:40 cudem uszy odpadaja mi od glowy i nic juz nie slysze. Zaspypiam
Niedziela:
Stan lazienki w niedziele rano:
Oprocz przedmiotow przytwierdzonych na stale (wanna, umywlka, wc i pralka) wszystkie pozostale zmienily swoje miejsce polozenia
1. miski do prania (standardowo wcisniete za kibelek) jedna przy wannie, druga przy drzwiach.
2. waga na srodku lazienki
3. papier toaletowy w przedpokoju
4. moje kapcie - jeden przy wannie drugi w przedpokoju
5. Kocie miski - porozrzucane po calej lazience
Dzis rano do tej listy moge dolaczyc poopuszczane sznurki na pranie (nad wanna - nie wiem jak one to zrobily)
Ktokolwiek widzial ktokolwiek wie!!!!
Poszukiwany korek od wanny
Ostatni raz widziany w niedziele rano w okolicach szafki na buty w przepokoju. Probowal zbiec z mieszkania korzystjac z pomocy dwoch, naiwnych, malych kotkow

Po odlozeniu na miejsce slad po nim zaginal
O pomoc w poszukiwaniach blagaja zrozpaczeniu wlasciciele lazienki, ktorzy nie moga sie wykapac
Mrówczany są cudowne

Straszne rozrabiaki, ale co sie dziwić jak tylko w lazience i przedpokoju siedzą
W ciągu dnia są grzeczniutkie, kurczaka zjadają z prędkością światła, apetyt mają bardzo dobry. Podkradają nawet surowego kurczaka Smyśkowi, który nie pozostaje dłużny i też im wyjada z miski
Dziś idziemy z nimi do weta na oględziny i szczepienie. Mam nadzieję, że wieczorem będę mogła otworzyć im wszystkie drzwi
Maluchy nie boję się już w ogóle. Na mój widok od razu włączają motorki

Na kolanach grzecznie wtulają się i mruuuuuuuuuuczą
Kto chętny, bo tylko dwa takie mamy
