Hematokryt w normach laboratoryjnych ma inny zakres (w różnych labach różny) niż tak naprawdę powinien mieć zdrowy kot - bo najlepiej gdy jest to około 40 %.
24 % u większości kotów to już oznaka poważniejszego problemu. Tak naprawdę to chyba u wszystkich, nie wiem dla jakiego kota to jest norma.
Uważaj z jedzeniem żwirku! To częsty objaw u kotów z silną niedokrwistością ale bardzo niebezpieczny! Może dojść do fatalnej niedrożności jelit!
Jesli kot by to zaakceptował to przeszłabym póki co na żwirek drewniany.
Troszke powtórzę się po koleżankach wyżej
ale zrobię takie podsumowanie.
Koniecznie musisz teraz zrobić trzy badania PCR. Na FeLV, FIV i hemobartonelozę.
Oraz rozmaz manualny krwi, żeby ocenić wygląd krwinek. Trzeba też oznaczyć retikulocyty żeby wiedzieć czy szpik produkuje nowe krwinki czy jest to proces zaburzony. Oraz oznaczyć poziom żelaza i wit. B12. Toksoplazmoza też do wykluczenia - szczególnie ze względu na ten epizod z wchodzenie na ściany.
Podawanie w ciemno żelaza jest błędem bo jeśli niedokrwistość wynika z rozpadu krwinek to może ono być już za wysokie, a nadmiar żelaza jest toksyczny.
Dobre samopoczucie przy niedokrwistości nie jest diagnostyczne - bo nic nie mówi o przyczynie. Ani o przebiegu choroby. Pewnie że lepiej że kot się dobrze czuje, ale póki nie wiadomo co się dzieje i co się będzie działo za tydzień - to trudno powiedzieć jakie są rokowania.
Trzeba też upewnić się co do wyników. Fałszywie dodatnie wyniki testów się zdarzają.
A nawet jeśli się potwierdzą - może się okazać że wirusówki tylko trochę mącą bo osłabiają lekko odporność ale nie jakoś znacząco - a przyczyną niedokrwistości jest hemobartoneloza która z tego skorzystała.
Odpowiednio zdiagnozowana na czas - zwykle dobrze się leczy o ile jest to prawidłowo przeprowadzone.
I po jej wyleczeniu - kocurek będzie przy odpowiedniej opiece - będzie żył jeszcze długo i szczęśliwie.
Tylko musisz rozejrzeć się za dobrym wetem - nie takim który stwierdza u kota dosyć silną niedokrwistość, daje żelazo i każe przyjść za kilka tygodni.
Bo to absolutnie nie jest dobra droga.
Weryfikuje się wynik testów, robi badania krwi, sprawdza poziom żelaza i wit. B12, wyklucza hemobartonelozę jako przyczynę (ona lubi koty z zaburzeniami odporności).
Biorąc pod uwagę przebieg choroby Twojego kocurka - częste stany zapalne jelit, niedokrwistość obecna - możliwe że test był jednak oddający rzeczywistość ale trzeba się upewnić. A nawet jeśli PCR go potwierdzi (oby jedną chorobę a nie obie, najlepiej FIV), to wcale nie oznacza wyroku. Trzeba kocurka prawidłowo zdiagnozować a wiedząc że ma np. FIV będzie można bardziej ukierunkować leczenie i być w gotowości na przyszłość.
W przebiegu FeLV i FIV dosyć często dochodzi do uszkodzenia nerek.
Co jeszcze było badane z krwi?
Kot obecnie nie ma dziwnych objawów? Mogących sugerować problemy ze wzrokiem? Czy jakieś neurologiczne jazdy? Na czym polegało badanie oczu? Zwróć na nie uwagę w domu, czy w świetle są mniejsza w ciemności większe? Czy przy patrzeniu na wprost w oświetleniu są jednakowej wielkości? Czy nie sprawiają wrażenia lekko mętnych? Kot chodzi normalnie? Wskakuje gdzie zawsze?
Jak wygląda jego kał?
Co on je?
Kiedy i czym był odrobaczany?
Trzymam kciuki!