Miała wtedy próbki badane pod mikroskopem i było też takie drogie, dokładne badanie na grzyby, to wykluczono.
Ale antybiotyk chyba doprowadził do problemów z okiem, bo już dokładnie to samo było kilka miesięcy temu, też po antybiotyku o dłuższym działaniu, więc to raczej nie przypadek... Ciągnie się to od końcówki sierpnia, strasznie długo według mnie, a wcale nie ma całkowitej poprawy. Niby podoba mi się wet i niby specjalizują się w okulistyce, ale sama nie wiem czy długo to tak ma być, czy dalej szukać. :/
Jak patrzyłam na zdjęcia w necie, to na nużycę mi to nie wygląda, bo takich zmian dużych to nigdy nie miała, tylko takie małe strupki, znacznie jaśniejsze. Teraz pojawiła się tylko ta jedna zmiana i to dokładnie przy tym oku, które jest leczone, w innych miejscach nigdzie nie ma.
Teraz niestety nadal się wylizuje, ale to się zaczęło na nowo jak zaczęliśmy podawać żel do oka, podobno może to drażnić oko. Na szczęście strupy nowe póki co nie powstają. Niestety z nią jest ten problem, że jest dosyć lękowa i bardzo się stresuje, więc te wizyty u weta też jej dokładają, ale są nieuniknione. Jest bardzo grzeczna u wetów i pozwala praktycznie na wszystko, leki oprócz tabletek też mogę bez problemów podawać, tylko że później się chowa, ucieka i jest bardziej zestresowana.
Ostatnio na szczęście nie chudnie bardziej, a nawet udało jej się przytyć już 200 gramów – najbardziej chuda była przy największym nasileniu problemów ze skórą, a po podleczeniu tego zaczęło się na szczęście poprawiać. Z tego co czytałam to i wylizywanie i chudnięcie przy zachowanym apetycie mogą być objawami tarczycy, ale z drugiej strony z tym akurat jest trochę lepiej i nie mam pojęcia jaki poziom był wtedy, bo nie robiłam jej badań przy antybiotyku, a tarczyca nigdy wcześniej nie była badana (ta wet co chciała wcisnąć psychotropy kilka miesięcy temu stwierdziła, że nie ma sensu badać, bo kot za młody).
USG brzucha miała robione w styczniu i jakoś później chyba w kwietniu, to było ok. Jesteśmy umówione na USG tarczycy w przyszły wtorek, może by się udało zrobić też od razu brzuch. Mamy też wtedy robić dodatkowe badania krwi, właśnie te parametry tarczycy (nie wiem czemu od razu tego nie dali, żeby dwa razy stresować kota :/). Tak się zastanawiam, skoro kotka jest jeszcze młoda (4,5 lat), a leki już do podawania na całe życie i też na pewno nie są obojętne dla organizmu, to może próbować iść stopniowo w kierunku lepszych karm i może nawet barfa i próbować jakoś właśnie dietą to obniżyć, a dopiero jak to nie może to leki?
Co do wymiotów i problemów trawiennych to raczej nie ma. Zdarza się raz na jakiś czas zwymiotować, ale to chyba jak każdemu kotu, występuje to raz na kilka tygodni czy nawet miesięcy, a mam w domu jeszcze drugą kotkę i czasem ciężko stwierdzić która. Skłonności do wokalizowania to ma od samego początku – znaczy, najczęściej przesypia całą noc i jest grzeczna, ale nieraz chodzi bez celu i miauczy i nikt nie wie o co jej chodzi. Jak śpi to wygląda na spokojną, lubi się bawić i uczyć nowych sztuczek za smaczki.





