OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

[ASK@]

Sorrek dziś ma badania więc o kciuki poproszę.
Pierwsze to by udało się krew pobrać. To trudny zawodnik. Stres powoduje ,że krew zatrzymuje się. A w niego wstępuje lew.
Drugie, by wyniki były ok.
................
Czy mogę o coś zapytać?
Nioo
A jak ty te dziki będziesz karmić? To takie niebezpieczne zwierzęta

Za Sorrka nieustanne kciuki!

A dziki, hiihi, niebezpieczne są, szczególnie lochy (te pod zamkiem, kto pamięta dialog z "Lesia" Chmielewskiej?)
A na serio, to tam gdzie chodzisz dzików nie ma? Bo u nas pod domy przychodzą, Rusłanie w środku dnia chciały zabrać siatkę z zakupami (jak to ona mówiła - taki wieliki kaban przyszedł!)

Wielka fala stad dzików była kilka lat temu. Stada łaziły sobie po osiedlu, darły trawniki, opróżniały pojemniki na śmieci, dewastowały altanki śmietnikowe...Całe rodziny szły na spacery. Matki pokazywały jak najeść się tym co uda się wysypać z pojemników. Jakie smaczne są rabatki , ogródki ciekawie zarośnięte. Strach było chodzić. Policja często eskortowała wędrowców. Nie raz widziałam bladym świtem jak wyruszały w rejs spożywczy.
Co niektórzy ludzie to mieli w głowach narąbane podchodząc do lochy z warchlakami by zdjątko sobie zrobić.
W tym roku nie ma ich. Nawet klomby i trawa są całe. W lesie, gdzie karmię koty, jedynym śladem ich bytności to zryta ziemia.

[MalgWroclaw]

Dzik mały i zły
Za wyniki oczywiście trzymam.

[IrenaIka2]

[ASK@]

Czekamy na wyniki. Net się popsuł wetce a tylko mailem wyniki wysyła labek.
Sorrek nie zjadł wetki. Taki był dobry pan. Nawet mocno się nie zdenerwował gdy go kuli. Za to wetka mocno. To "trudny" kot do współpracy. Wzbudza respekt. Waży 5,450 więc kawał kota z niego. Łeb ma jak wiadro. Łapa umięśniona przednia jak u kulturysty. Trudno żyły znaleźć
Ritunia nie była kuta. Tatuś nie wyobrażał sobie by dziecko tyle godzin głodowało. Może i dobrze. Miała, dobrze Danka wyczuła, zatkane gruczoły koło odbytowe. Niestety, część nici w paszczy puściła znowu i ma "falbankę". Chirurg mnie uprzedzał, że taka ewentualność jest wielka. Wyjaśnił dlaczego. I stało się. Nie będę, co już wcześniej postanowiłam, poddawać jej dalszym zabiegom. Co ma być to będzie.
Ritka waży 2,850. Urosła też wedle wetki.
Oba koty z przyjemnością wróciły do domu.

[ASK@]

Ringuś i Jaskierek


Niedługo się przeprowadzają do szeregowca. Gresu w chałupie jeszcze nie ma ale jest...woliera
Ależ będą szczęśliwi chłopcy



Wczoraj wzruszyłam się bardzo. Było już ciemno. Spokojnie. Janusz w pracy na noc. Koty, najedzone, drzemutały. Przyszła Sonnusia. Po zerkała po tunelikach i zaczęła nieśmiało trykać tą jedyną, przednią łapeczką piłeczkę. Z każdym obrotem nakręcała się. Robiła wygibasy, słupki, podchody. Pierwszy raz widziałam ją tak rozbawioną. To był piękny widok. Szczególnie jak zrobiła świstaka czyli stała na tylnych nożynkach i kiwała się góra łapiąc dobry moment do polowania. Doskonale sobie radziła na tych swoich trzech nóżkach. Ona bardzo powoli się otwiera. Bardzo. Jest piękna, mądra, delikatna.

[Szalony Kot]

To jest zdecydowanie moja ulubienica u Ciebie

[ASK@]

Wczoraj, jak wracałam z pracy zrobiłam obchód misek ptasich. Staram się robić to i po południu bo przez dzionek wypijają prawie wszystko. Większość jest przy pompach osiedlowych więc nie jest trudno uzupełnić. Jedno stanowisko jest przy ławce, na której przesiadują w cieniu babony męskie i żeńskie. Mają dobry widok na chodnik i osoby przechodzące. Ploty odchodzą. Ale żadne z nich nawet NIE pomyśli by wodę uzupełnić. Woda jest o krok. Stoi wiaderko przy drzewie i mała miska dla jeży i innych stworzeń. Wstać i kroczek zrobić jest niezmiernie trudno! Nie znoszę tej ławki.
Więc sobie idę wczoraj do mojej ulubienicy. Dechy puste. Żadne plotkarskie tyłki nie obsiadują jej. Zerkam na wiaderko czy stoi. Jest często przez bachory, tak bachory, wywalane. Stoi. Uff. Moją uwagę przykuwa jakiś ruch nad krawędzią. Nie podchodzę by nie spłoszyć. Coś szarego, puchatego dziwnie się kiwa. Trwało zanim załapałam, że to czerwone co miga to tyłek...dzięcioła Siedział uczepiony pnia tuż nad wiaderkiem. Wykonywał dziwne ruchy. W bok prawy ,w bok lewy i wychył przez plecy i dziobek w wodę. Wychył w przód, w tył i dziobek w wodę. Drep do góry, drep do dołu i dziobek w wiaderko. I tak ciągle i ciągle... Bałam się ruszyć. Wyciągnąć telefon by fotkę trzepnąć. Młode to było. Pióreczka jeszcze delikatne i rozczochrane. Bardzo martwiłam się czy poziom wody jest dostatecznie wysoki by ten mały dziobek dostał do niej. Aż mnie kusiło podejść ale powstrzymałam się. Wreszcie napoił się i zgrabnie, jak alpinista w rakach, wdrapał wyżej i odleciał. Patrzyłam jak czerwona pupa znika w oddali. Może to jeden z tych młodzików co baraszkowali swego czasu na starym, ułamanym pniu. Piękny widok. Oby mu się szczęśliwie żyło.
Jest sens wystawiać wodę. Stworzenia wszelkie korzystają z niej. U nas , gdy jest tak rano i chłodno, pierwsze przylatują sroki. W oddali czają się już wrony i gawrony z potężnymi dziobami. Gołębie pokazują się gdy robi się słoneczniej i cieplej. Nad tafla błyszczącej wody przelatują sikory i wróble. Dlatego ważne by pojemniki miały "ostre" krawędzie by łaputki mogły się zaczepić. Do płaskich naczyń, ukrytych w trawie czy krzakach spieszą jeże i wiewiórki. Okoliczne koty. I czort wie co jeszcze.
Obecne miski nie nadają się bo ich ranty są zbyt okrągłe. Jako rasowy śmieciarz wypatruję takich w wywalonych rzeczach i chomikuję.


Zdjęcie z netu. "Mój" miał jeszcze nie wyrobione kolory. Jakby zmieniał szatę dopiero. taki rozczochraniec.

[Sierra]

I właśnie dlatego cieszy mnie tutejszy zwyczaj - wiele kawiarni, fryzjerów i sklepów stawia koło drzwi miskę z wodą. Co prawda miski są często zwykłe, psie, ale zawsze to coś, jakąś pomoc dla "dziczyzny". A ja jestem tym upierdliwym klientem, co tylko co chwilę ich grzecznie prosi o dolewkę (ale za to, dla wyrównania nigdy nic nie kupuje).

Moją ulubiona kawiarnia parkowa w ogóle zainwestowała w "stację wodną" - 3 wielkie miski na drewnianym podwyższeniu, takie jak co najmniej dla bernardyna. I jedna miska na ziemi, dla kurduplów .


Ps. Pochwalę się tutaj, bo ty zrozumiesz - wczoraj oficjalnie przestano dolewać wody w "moim" stawie! Całe lato lali ile się dało, żeby cokolwiek przeżyło... A teraz w końcu deszcze robią dolewkę i zagrożenie minęło (chociaż i tak dużo ryb nie dało rady, żal mi ich przeokrótnie)

[meg11]

A jak ty te dziki będziesz karmić? To takie niebezpieczne zwierzęta [/i]

Dobrze ze juz trochę śmiać się mogę. Twoja miną musiała być bezcenna.Swoja droga wyobtazilam sobie jak Ty tym kabanos kurze kapki dajesz

[meg11]

Sorry za błędy. Telefon mi zmienia

[ASK@]

A jak ty te dziki będziesz karmić? To takie niebezpieczne zwierzęta [/i]

Dobrze ze juz trochę śmiać się mogę. Twoja miną musiała być bezcenna.Swoja droga wyobtazilam sobie jak Ty tym kabanos kurze kapki dajesz

Pastowanego kabana zawsze można kurzęcymi łapkami poskromić.
swoją drogą wyniesione do lasu znikły już wieczorem. Jak wszystko tam.

[ASK@]

Czy jestem normalna?! Nie! Janusz też NIE
W klatce siedzi małe bure z burawą matką. Nie było co z nimi zrobić. A musiały zniknąć.

Kto cieszy się z zamieszania? Ritunia.
Jaka jest nieszczęśliwa, że pokój zamknęli. Nie można ganiac po kenelu. Skakać po kracie. Rozwalać posłanek.
Ależ nam zwymyślała.

[Sierra]

Czy jestem normalna?! Nie! Janusz też NIE
W klatce siedzi małe bure z burawą matką. Nie było co z nimi zrobić. A musiały zniknąć.

Kto cieszy się z zamieszania? Ritunia.
Jaka jest nieszczęśliwa, że pokój zamknęli. Nie można ganiac po kenelu. Skakać po kracie. Rozwalać posłanek.
Ależ nam zwymyślała.

Nie wiem czemu było we mnie silne przekonanie, że o ukochanej teściowej piszesz... I tak się nawet zdziwiłam, że Janusz nie protestuje .


Ja się chyba muszę zdrzemnąć

EDIT:
No dobra, zdrzemnę się... jak skończę się śmiać z własnej głupoty

[ASK@]

Czy jestem normalna?! Nie! Janusz też NIE
W klatce siedzi małe bure z burawą matką. Nie było co z nimi zrobić. A musiały zniknąć.

Kto cieszy się z zamieszania? Ritunia.
Jaka jest nieszczęśliwa, że pokój zamknęli. Nie można ganiac po kenelu. Skakać po kracie. Rozwalać posłanek.
Ależ nam zwymyślała.

Nie wiem czemu było we mnie silne przekonanie, że o ukochanej teściowej piszesz... I tak się nawet zdziwiłam, że Janusz nie protestuje .


Ja się chyba muszę zdrzemnąć

EDIT:
No dobra, zdrzemnę się... jak skończę się śmiać z własnej głupoty

Zdrzemnij!
No wiesz, to teściowa to by mnie z chęcią zamknęła w klatce. Burą i nijaką. Bez żelu, koloru, kusych ciuchów... Nawet bez...żwirku zbrylajacego

[MalgWroclaw]

Biedactwa. Dobrze, że są.