Mojemu dałam na imię Godot i czekałam wczoraj i czekałam i nic

Ochłodziło się i troszkę popadało, ale wszyscy jacyś śnięci po dniach upalnych, nie ma z kim gadać, śpią gdzie popadnie, ziewają, jedzą jak poprosić i tak coś by zrobili, gdzieś by poszli, ale a to łapki mokre, a to z drzewa kapie, a to Hilton przemókł a to cokolwiek.
A w trawach pojawiły się jakieś takie czarne dziwne kształty i nie ruszają się

O, tutaj taki jeden, z uszami.

Tupałam obok, ani drgnął.
Śliwki lecą, wszystkie z robalami. No i ...na Litwie much dużo...