Mała burunia (teraz już Stefcia), która trafiła do mnie wraz z innymi kociakami ma chore oczko. Wszystkie maluchy były pod opieką weta, przychodził do domu 2 - 3 razy w tygodniu. Wszystkie miały zawalone oczy i leczyliśmy je Dicortineffem. Nic poza tym się nie działo a wet to chyba lubił odwiedzać te brzdące, bo za każdym razem spędzał z nimi około godziny

Oczka są już ładne oprócz jednego. Stefcia wciąż mruży oko, po odsunięciu powieki widać że jest zaczerwienione. Byłam z nią dziś u innego weta, bo ten mój jest na urlopie.
Diagnoza: podwinięcie (złamanie?) powieki. Zabieg operacyjny w środę o 14:30.
Poza tym mała jest wesoła, ma wspaniały apetyt i rozrabia z innymi maluchami, zachowuje się tak jakby jej to oczko nie przeszkadzało.
Myślę, że nie jest to jedyny taki przypadek na forum, dlatego bardzo proszę, podzielcie się swoimi doświadczeniami

Przyszła opiekunka malutkiej umiera ze strachu, ja również

Napiszcie co czeka koteczkę no i nas przy okazji.