To co dla Was ratujących kocięta jest czymś najnormalniejszym w świecie, dla mnie jest problemem. Niedawno wzięłam pod opiekę trzy kocięta i ich mamę z tego wątku - http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=29481.
Dziś szłam do sklepu zoologicznego, w tych samych krzakach, w których kiedyś znalazłam czarnego Sylwestra zobaczyłam sporą grupę kłócących się dzieciaków, a potem usłyszałam płacz kociaka.
Kilku chłopców w wieku około 8, 9 lat chciało pewnie powiesić tego kotka, był na jakim sznurku, wyrywał im się z rąk. Kilku innych chłopców i dziewczynka bronili kociaka. Zabrałam im go. Mam go w łazience. Ale uwierzcie mi on nie może tam zostać.
Moja sytuacja domowo - rodzinno - finansowa jest fatalna, z tendencją do pogarszania się. Jeśli ktoś chciałby znać szczegóły wyjaśnię na priv, ponieważ forum to nie miejsce na takie lamentowanie nad sobą.
Potrzebuję dla niego jakiegoś tymczasowego miejsca, jak tylko będę mogła pomogę w znalezieniu mu stałego domu. Jeśli będę mogła pomóc inaczej też pomogę.
Zaraz zrobię mu zdjęcia.
Przynajmniej jest oryginalnie umaszczony. Jest zdrowy.
20.VII
Oto on, a właściwie ona

