Byłam. Miziałam. Kocurek przcupnął mi na kolanach i pięknie mruczał. Koteczka była zestresowana, ale na kolanach przy głaskaniu rozluźniła się troszkę. Bojaźliwa jest. Wcześniej miała kroplówkę, podobno jej się to nie podobało. Za to kocie mleczko jest bardzo okejos, oba kociaki chłeptały pięknie. Sprzątnęłam klatkę, wymieniłam ligninę, napoiłam, nakarmiłam. Na klatce przykleiłam karteczkę z moim nazwiskiem i telefonami, tak na wszelki wypadek. Jutro rano znowu tam będę.
Rozmawiałam z wetem - kociaki będą w lecznicy przez tydzień. Są zabiedzone, niedożywione i mają koci katar, fluki w noskach i zaropiałe oczka. Niestety, oczka koteczki wyglądają nienajlepiej, są zmętnienia na rogówkach. Do oczu koty dostają gentamycynę - czy to wystarczy? Ja moje gówniarstwo leczyłam zestawem Garncarza, może by i tym małym coś takiego zafundować? Najlepsza byłaby wizyta... Poza tym dostają antybiotyk i coś na wzmocnienie, są odpchlone i odrobaczone. Prosiłam o zwrócenie uwagi na qpalki, żeby robactwo nie zatruło. Dwie młode dziewczyny, praktykantki, poprosiłam o mizianie i gruchanie do koteczków, żeby się oswajały - dziewczyny chętnie się zgodziły.
Kotki trzeba namawiać do jedzenia, a tam za bardzo nie ma na to czasu.

No i szukam dla nich domków, nawet tymczasowych, bo za tydzień trzeba je zabrać z lecznicy.
Rozmawiałam z karmicielką. Były trzy kociaki, ale jeden przestał się pojawiać kilka dni temu...