To stalo sie zupelnie nagle. Lunek po poludniu byl jeszcze calkiem ozywiony, chodzil sobie, mruczal, ocieral sie.
Wieczorem, kolo 20.30 nagle niedowlad. Tylne nozki odmowily posluszenstwa, widac bylo ze baaaardzo bola, nie dalo sie dotknac tak bardzo Luniak krzyczal.
Bardzo ciezko wstawal, zwlekajac caly tyl, dwa kroki i przewrocil sie na pupe.
Wizyta na Bialobrzeskiej, jeszcze zdarzylysmy przed 22.
W gabinecie bardzo silna bolesnosc obu nog i przede wszystkim- kregoslupa tuz przy nasadzie ogona. Puszczony na ziemie nozki stawial bardzo chwiejnie, obie, tak jakby nie mogl w ogole na nich stapac. Z niedowladu? Bolu? Bolu na pewno.
Po przyjezdzie do domu troche probowal chodzic, bardzo chwial sie na tylnych nozkach, podwijaly mu sie i uginaly, takie galaretowate.
Cala noc przespal schowany w kacie, nie chcial byc z nami, spalam na ziemi w poblizu
Od rana jest niedobrze, nie moze sie podniesc ani z pozycji lezacej ( wstaje przednimi lapkami i podciaga tylne, nawet ich nie prostujac, potem dopiero) zle jest tez z pozycji siedzacej do stania/chodzenia. Tylne lapki stawia bardzo niepewnie i ostroznie, chwieje sie na boki. Zwlaszcza pierwsze 2-3 kroki wygladaja dramatycznie.
Czuje sie zle. Nie je. Chowa sie. Nie wiadomo co jest. Mam dla niego steryd ale mam podac w ostatecznosci ze wzgledu na dwa antybiotyki ktore bierze i Tolfedyne, i...
Boje sie. Mam zle przeczucia. Nie wiem, co robic. Nie chce aby cierpial
To sie tak nagle stalo, ostatnie dni byly fajne i myslalam...
