no więc po kolei
w piątek leeko spanikowana zadzwoniłam do drBuczek (okulistka/0, bo małej oczka nic a nic nie chciały się mieć lepiej. Były zamknięte zapuchnięte, mała biegała już nie patrząc. Każde zakraplanie to było namaczanie i rozrywane powieki a i tak nie było gałki widać.
Po konsultacji z panią doktor odstawiliśmy właściwie wszystkie dotychczasowe krople, mała dostała nowy antybiotyk + krople Tears Natrale
Przez weekend pozostawała pod opieką Ann i muszę głośno to powiedzieć, że jej oczka są teraz w dużo lepszym stanie
Prawe wygląda prawie normalnie, ma tylko wysuniętą trzecią powiekę, ale normalnie je otwiera. Lewe z wrzodem jest gorsze, ale i tak o niebo lepsze niż kilka dni temu.
Wczoraj mała była u dr Buczek, miała rozrywane to oczko i usuwaną szczypcami martwą tkankę. Podobno straszne to było...
A tak poza tym mała Dakotka rośnie, rozrabia. Je ładnie, ssie butlę gryząc smoczek...
Gania Migdala tak, że biedne kocisko jest w szoku i zwiewa na stół
Nauczyła się dziś w nocy włazić na łózko... za Migdałem polazła...
Dakotka zaczęła mnie ciumkac, ssać mi włosy, gryźć i drapać po głowie. 10 razy ją zestawiałam na podłogę, a ona 10 wchodziła. Nic nie dało odwracanie głowy i zasłanianie się kołdrą. Ten szylkretowy piracik był wszędzie. Ale ja się zaparłam, nie będę wstawać o piątej rano (poszłam spać o pierwszej). Efekt końcowy był taki, ze ja zwinięta w kłębek, leżałam w nogach łóżka, pod kołdrą, a księżniczka Dakota zasnęła na moim jaśku
i czy ktoś przypadkiem nie robił nowych zdjęć Dakotki?
