Szukałam czegoś w internecie i google podpowiedział mi poniższy artykuł sprzed roku.
Uwaga, drastyczne!
https://www.bbc.com/news/uk-england-dorset-56457274Nie wiem, czy ten biedny kot ma szansę na normalne życie
Właściciele już po fakcie raczyli powiedzieć: "whether we would be happy for our pet to continue to be let outside", czyli w wolnym tłumaczeniu: "czy będziemy chcieli, aby nasz zwierzak nadal wychodził". Z przeproszeniem: kur...a, geniusze!

Nie mieli dość rozumu, żeby kota nie wypuszczać i nie mają dość rozumu, aby jasno powiedzieć, że ich kot odtąd wychodzić nie będzie!
Ja wiem, że zasady adopcji w Wielkiej Brytanii są trochę inne. Któraś forumowiczka pisała, że jak chciała adoptować kota z tamtejszego schroniska, to WYMAGANO od niej deklaracji, że jej kot będzie wychodził. Z marszu wszystkie wnioski domów niewychodzących były odrzucane. Przy czym owszem, sprawdzano, czy przy domu jest ogródek i czy nie ma ruchliwych ulic (ale tego, żeby było ogrodzenie uniemożliwiające wyjście z ogródka, już nie). Musiała napisać, iż kot będzie wychodzący a potem po prostu nie wypuszczać.
Ale właśnie: czym innym jest niemądry wymóg schroniska, a czym innym własny rozum. I po takiej historii człowiek myślący powinien jasno postanowić, że koniec ze spacerami - o ile zwierzak da radę w ogóle normalnie żyć.
Oprócz tego w artykule cytowane są słowa opiekunów, przez które przebija: "zobaczyliśmy coś traumatycznego, co będzie nas prześladować i nie chcemy, aby inni przez to przechodzili". Szczerze? Nic mnie nie obchodzi, czy to dla nich trauma, czy nie, a już na pewno nie dopóki nie pójdą po rozum do głowy. Interesuje mnie kot, który cierpiał bezgranicznie z powodu ludzkiej głupoty i to jego ból powinien być tu na pierwszym miejscu oraz ból wszystkich innych kotów, które mogą paść ofiarą zwyrodnialca! I to powinno być podkreślone, a nie "obraz, który będzie ich prześladował"
Skopiuję sobie gdzieś tę stronę i myślę, że będę linkować każdemu mądralińskiemu, który będzie się upierał, że u niego jest bezpiecznie
