Kotłowniany kocurek jest! Widziałam dziś Kajtusia siedzącego na murku rumowiska. Czekał. Trudno go nie rozpoznać. Ma charakterystyczne znaczenia na klacie. Dobrze wygląda. Tyle na ile mogę to po ciemnicy zobaczyć. Chyba faktycznie "coś" tam urzęduje obcego czego chłopak się obawia. Ale musi przychodzić na jedzenie bo góry znikają. Ulżyło mi.
idąc do pracy już z dala słyszałam awanturę srok. Mocno zdenerwowane były. Okazało się ,że po chodniku idzie bure futro, które wzbudzało niepokój ptaków. Dość niskopienne, o ciemnym umaszczeniu, krótkich i mocnych łapach oraz wielkim łbie. Za diabła nie przypomina sylwetek innych, znanych mi burasów. Przyspieszyłam kroku by przyjrzeć się lecz znikł pod autami.
Może ew rujka Gabrysi spowodowała zlot kawalerów okolicznych.
Rita w nocy bardzo źle się czuła. Bardzo. Mało je. Choć rano, jak wykichała zielonego gluta, jakby lepiej się zrobiło. Dziś po południu podjedziemy do weta niech ją osłucha, obejrzy. Ew zmieni antybiotyk. Bardzo się o nią boję.
Źle się czuł i Maximek. Chyba gardło ma zawalone. Dławił się i wymiotował. Jest 4 dobę na antybiotyku. Czasu trzeba by zadziałał. Co nie wadzi mu mieć apetyt. Co cieszy mimo wszystko. Prawusek też ma apetyt mimo kichania i charczenia. Nie wiem czy dobrze zauważyłam ale chyba i Lewuś zaczyna się mulić. Nie jestem pewna bo spierniczył gdy za mocno przyglądałam się.
Trzymajcie kciuki za dziewunię i chłopaków.