Moja kotka została wykastrowana w pt, ma ok 9 miesięcy.
Wszystko poszło ok, rana goi się dobrze. Problem mamy z zabezpieczeniami od lizania/drapania szwów. Cięcie mniej więcej na środku brzuszka ok 2,5cm.
Na początku dostaliśmy ubranko - domyślnie u nas u weta dają ubranko dla kotek + mamy drugiego kota i on też lepiej jakby nie miał do rany dostępu.
Ubranka kotka nie próbuje ściągnąć, nie wariuje, ale funkcjonuje ee... połowicznie?
Śpi, siedzi, podejdzie max. 20 cm do jedzenia czy do kuwety, ale raczej 99% dnia siedzi i sie patrzy/leży i sie patrzy. Czasem jak jej sie uda odejść dalej od "obozu" i zachce sie jej np.siku to sika pod siebie po prostu na środku domu, dziś mi się już 3 razy na środku różnych pomieszczeń załatwiła :/ Raz udało mi się ją do kuwetki donieść jak widziałam, że drapie. Dodatkowo wydaje taki pomiędzy płaczem a warczeniem dźwięk często sama z siebie + często jak chodzi to tyłem.
Myśleliśmy, że może ją coś boli po operacji, ale jak tylko ściągnęliśmy ubranko wszystko wróciło do normy. Zero płaczowarczenia, zadowolona, chce się bawić, chodzić, ba - nawet skakać (więc tu plus dla ubranka, powstrzymuje ją od skakania).
Ogarnęliśmy na próbę kołnierz - walka co niemiara, próbuje za wszelką siłę zdjąć i się tarza z nim, więc go szybko zdjęliśmy, żeby sobie krzywdy nie zrobiła próbując się go pozbyć.
Weterynarz mówi, że powinna nosić ubranko 10 dni. Są jakieś inne metody? Może powinnam póki jest pod nadzorem ściągać jej to ubranko i zakładać na noc jak nie mogę pilnować? Serce mi się kraja jak na tą bidę patrzę, ale też nie chcę, żeby sobie szwy powyciągała (chociaż się nie paliła przy mnie ani razu)
