Normalnie muszę Wam o tym napisać:
Wiecie, kto szaleje w kuchni i wpokoju z myszką? Wiecie kto? No zgadnijcie...
ŚNIEŻKA!
Myślałem, że to jakaś chwilowa tendencja, kiedy kilka dni temu zabawiała się koło kociąt... Ale widzę, że jej się to utrwala... szaleje już kilkanaście dobrych minut i ma na mordce taką radochę wymalowaną, że jest to nie do opisania. A to jest mój najbardziej stateczny kot! Najpoważniejszy. Najbardziej zdystansowany! Boooooosz... co te dzieci robią z kotów....
To niesamowite, bo przecież Snieżka to niemłody kot. Niełatwo u takiego, na dodatek nieufnego kota zmienić przyzwyczajenia, a tu teraz jeszcze nie jest najbardziej komfortowy czas po temu: masa kociąt w domu i sporo zamieszania... A tu proszę... Ale powinienem wiedzieć, że coś się święci, kiedy zobaczyłem to:
A Śnieżka przecież nie toleruje żadnej bliskości z innymi kotami! Z maluchami szczególnie!
Toosia ma problem. Toosia nie jest jeszcze stara. Toosia jest młodziuteńka. Toosia chętnie by się bawiła z maluchami, ale dla nich jest za wielka. Homer był niezły, ale wolał Psotkę... Toosia chodzi smutna... Jedynym pocieszeniem dla Toosi są łakome kąski kociąt smakowitej karmy, ktore pozwala się jej podkradać i balkon ze śpiworowym hamakiem... Tak - balkon jest cacy!
A kocięta mimo wszystko jakiś wpływ wywierają na mordeczkę:
Podobnie uważa Goga, która na balkonie spędza chyba z 80% czasu dnia. Zwykle siedzi na parapecie okna przy którym stoi komputer, ale bywa, że eksploruje i zwiedza... Ją kocięta bardzo stresują... Widać, że bardzo walczy ze sobą, by przewędrowac po podłodzxe gdzieś... a kiedy na swojej drodze spotka malucha, natychmiast warcząc zawraca... Ten stres sprawia, że ostatnio posikuje czasem do posłanek w koszykach... mam nadzieję, że dołożenie dodatkowej kuwety ten problem rozwiąże...
A tak Gogunia eksploruje:
Filemon szaleje po swojemu. Zawsze raz dziennie wybiera sobie jedną zabawkę, najlepiej jakąś puchatą i metodycznie morduje ją warcząc tak, że się echo po domu niesie... A arsenał ma niezły (nie wiem czy juz pokazywałem Fila i jego arsenał...):
CZasem zaś, kiedy się zniecierpliwi, choćby małą pojętnością Mokki i Panny M. które uczy pić wodę z kranu demonstruje swój niesamowity repertuar min, w których niezmiennie o całościowym wyrazie artystycznym decydują oczy. A te ma Fil wspaniałe!
Gandalfa oczom też nic nie można zarzucić...

Kocur Gandalf toczy ostatnio wyimaginowaną batalię o przywództwo. Jest mianowicie przekonany, że kocur Fil postanowił mu dokopać na poważnie. Gandalf jest przekonany, że z Filem współdziała Goga i inne koty. Więc na wszelki wypadek napada też na Gogę właśnie, Śnieżkę, i całą resztę... Poza maluchami. Maluchów pilnuje... Jak wszystkich zresztą... I robi bardzo poważne miny...
Uznał też, że wpatrując się w koty zbyt nachalnie, będzie je prowokował a potem wszystko będzie na niego. Postanmowił sięc być bardzo sprytny i zaczął obserwować pokój w jego odbiciu... W ten sposób Gandalf stał się pierwszym kotem, który komputerowo zarządza wyimaginowaną (czyli wirtualną nomen omen) walką o dominację... Chwała mu! Przed centrum dowodzenia potrafi spędzać naprawdę wiele czasu...
No, to tyle na dziś... postaram się regularnie uzupełniać, choć to wcale nie jest teraz łatwe... papa...
