Anna2016 pisze:Miau
Powoli nad ranem częstotliwość qupek malała, była o 22giej. 23ciej, 1.30, 3ciej, potem o 7, potem poszłam do pracy, jak wróciłam o 13tej to wykopałam jeden placek (z jednego miejsca). Na razie qpy nie byłoApetyt troszkę słabszy, pragnienie też troszkę słabsze, ale jednak pije więcej niż zwykle. Dałam jej wiec po południu troszkę Helicidu (omeprazol, osłonowo na żołądek). Moja siostra lekarz powiedziała, że może pić od podniesionego poziomu cukru. No, może być wiele przyczyn picia jak smok kiedy się dostało kolejny zastrzyk ze sterydu. Ona zazwyczaj pije mało, pierwszy raz w życiu, nie przesadzam, widziałam żeby ona TYLE piła co wczoraj...mało siooo bylo ale za to wodnista qp.
Marzeniu, dziękuję, to ciekawa sugestia, a ten carobin sprowadziłam kiedyś chyba spod Krakowa, pastę, ale Zuzi nie smakował jakoś, leży w lodówce...
A ten mój pomysł to....około 1.30 i około 3ciej w nocy dalam jej łącznie jakieś 1/4 - 1/3 tabletki Amyladol....nie wiem, czy to po tym zatrzymała się biegunka, czy to miało jakieś znaczenie (rzadsze wizyty kuwetowe zaczęły się po amyladolu), no to na logikę: po depomedrolu - pojawia sie wodnista biegunka (on powinien wygasić zapalenie jelit, ale był podany bez antybiotyku, no dobrze....), na drugi dzień dostaje w zastrzyku antybiotyk, po nim nie ma żadnej poprawy w kuwecie, nadal wodnista biegunka. To co jest? Jakaś przyczyna niejelitowa?
Dziś wieczorem dam jej jeszcze jakąś 1/8 tego Amyladolu...
Zmiana weta: dwóch o których myślę, jedna babka okolo 40tki pewnie, kiedyś pracowała jako wetka w schronisku, jest b.droga, gabinet b.dobrze wyposażony, ale babka miała w google oceny 4.2 (gdzieś mi to zniknęło, usunęła?) z powodu jakości kontaktu z opiekunem, na zdjęciach na facebooku uczesana na 'irokeza' z tatuażami na rękach.. Drugi wet - ma fajny kontakt z opiekunem, można z nim pogadać (byłam tam raz czy dwa z bezdomniakami kiedyś dawno) nie ma rtg, wchodzi się z marszu, ma bdb oceny na www, z dawnych czasów (z 15 lat temu) pamiętam, że słabo sobie radził z diagnostyką, jak sobie radzi teraz - nie wiem.
I takie to oto małomiasteczkowe dylematy...
Dobrego wieczoru
Aniu, jak dla mnie irokez i tatuaże śwadczą o młodej (w końcu 40 lat to jeszcze młodość), otwartej na nowości, a więc i wiedzę, osobie. Wyposażony gabinet to duża zaleta, nie musisz jeździć po całym mieście, w poszukiwaniu specjalisty.
Jeśli chodzi o drugiego weta - kontakt z pacjentem jest ważny, ale nie zawsze przekłada się na fachową wiedzę i kompetencje. Piszesz, że miał problemy z diagnostyką, może się to poprawiło, a może niekoniecznie... Może popadł w rutynę.
Gdyby chodziło o mojego kota, waliłabym z marszu do irokeza z tatuażem

Ale decyzja należy do Ciebie.