Małgosiu, podziwiam Twoją konsekwencję
Ja też kiedyś próbowałam zwracać uwagę, ale gdy kilka razy zostałam "zbluzgana", dałam spokój.
Natomiast sama zawsze maseczkę zakładam i staram się zachować dystans. Mimo ironicznych spojrzeń, gdy np. spotykając kogoś z rodziny lub znajomych nie chcę się wylewnie witać, czy całować.
Niedawno byłam na pogrzebie znajomej (nie, nie chorowała na covid), która była osobą znaną i lubianą, więc w kościele zebrał się tłum. W tym tłumie zauważyłam 3 (!) osoby w maseczkach (w tym ja). Moje koleżanki z pracy miały maseczki przygotowane, nawet je wyjęły, ale po rozejrzeniu się stwierdziły, że nie będą się wyłamywać

. Wygląda na to, że dbanie o bezpieczeństwo jest postrzegane jako coś wstydliwego.
Oczywiście maseczki są skuteczne, ale jak napisała Jola, chronią przede wszystkim innych, nie osobę która je nosi. A niestety zarazki przenoszą głównie osoby, które lekceważą zasady bezpieczeństwa i maseczek nie noszą.
