ubezpieczenie weterynaryjne

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro sie 11, 2021 23:31 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

citrix pisze:w tej chwili uważam, że wydanie np 70 000 zł. na leczenie zwierzęcia (wczoraj czytałem o tym artykuł w GW i komentarze pod nim) to już jednak przesada


zależy na co. Ale do tego wrócę za chwilę

Leczenie chorób przewleklych kosztuje masę pieniędzy. To nie jest uporczywe przedłużanie im życia, tylko umożliwienie normalnej egzystencji. Gucio ma ciężką postać astmy, na lekach funkcjonuje normalnie, jest wesołym kotem . Wymaga stałego podawania sterydow, w tej chwili walczymy aby dał radę z wziewnymi. Dawka na dwa miesiące to blisko 100 zł, + inne leki. Aerocat do podawania wziewów 320 zł. Badania kontrolne, w tym rtg, minimum raz na dwa miesiące, bo sterydy walą po całym organizmie i trzeba wybierać między dżumą a cholerą.
Myszka, moja seniorka, 14 lat. Nadczynność tarczycy, nadciśnienie z tym związane. Echo serca mamy za sobą , wiadomo, że nie ma HCM ( bo ona troszkę brytkowa) i innych zmian też. Ale ustawienie odpowiedniej dawki leków dla kota nie jest tak proste jak dla ludzia. Kot nie powie, że boli go głowa, że nie ma siły na nic. Ale generalnie jest to choroba, ktora pozwala dlugo żyć w pełnym komforcie. Tyle, że trzeba wykonywać regularne pomiary ciśnienia, poziom hormonów tarczycowych ( to póki co, robimy co miesiąc, sprawa jest nowa, od pół roku), co jakieś dwa miesiące morfologię i biochemię.
Jestem wrogiem leczenia uporczywego, w grudniu uśpiłam Pitka, który mial kocią bialaczkę. Transfuzjami za miliony złotówek moglabym mu przedłużyć życie o kilka miesięcy...życie ? nie wegetację, jego śledzona była już na granicy rozpadu.
12 lat temu uśpiłam naszego najukochańszego Kocura (każdy kociarz ma tego jednego, jedynącego, którego kocha się najbardziej na świecie). Miał tylko 6 lat i czerniaka w gardle/przełyku. Umierał z glodu. Po endoskopii już nie pozwoliłam go wybudzić . Rok później, gdy na ten sam nowotwór umieral mój byly mąż, żałowałąm, że nie ma tej możliwości dla ludzi.

Wracam do kosztów leczenia - masz młodego, zdrowego zwierzaka, kochasz, jest Twoim członkiem rodziny. I nagle uuuppss... wypadek, nawet w domu ( tak, zdarzają się). I wet Ci mówi, że jedyną metodą, która Twojego zwierzaka postawi na nogi jest bardzo kosztowna operacja i rehabilitacja. Oczywiście, konsultujesz to z innymi wetami - to też koszty. Ale już wiesz, że jest źle. I co wtedy ? każdy to pytanie musi sam sobie zadać.
Teraz mamy na miau zbiórkę - dziewczyna zbiera kasę na leczenie znalezionego kota z obciętymi łapkami, trwa walka o uratowanie choć jednej tej tylnej łapki - poczytaj , może zrozumiesz . Bo to nie jest jej kot, to kot, który poprosił ją o pomoc. Empatia ...? viewtopic.php?f=1&t=212432

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16686
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 12, 2021 9:15 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

Przeczytałem historię Łapka na zrzutka.pl. Oczywiście jak najbardziej podziwiam osobę, która go uratowała a także osoby, które wpłaciły na zrzutkę (często duże kwoty). Nie jestem weterynarzem i nie chcę się wypowiadać w kwestiach medycznych, ale zastanawiam się, na ile decyzja weterynarzy o próbie ratowania nóg (obu) była właściwa. Tym bardziej, że zapewne wiedzieli, jakie ryzyko powikłań niesie taka decyzja i jakie będą się wiązać z tym koszty, o których nie wiedziała osoba, która kota uratowała. I nadal uważam, że istnieje jakaś granica ratowania zwierzęcia. Także finansowa. Pomysły, żeby pisać do prof. Fariny z London College czy dr. Fitpatricka w sprawie eksperymentalnego wszczepiania bionicznych nóg (zapewne koszt kilkudziesięciu lub kilkuset tys.) znajduje się już poza tą granicą. Za te pieniądze można by uratować kilkaset bezdomnych zwierząt, mających dzięki temu szanse na normalne, szczęśliwe życie.

citrix

 
Posty: 27
Od: Czw sie 05, 2021 10:38

Post » Czw sie 12, 2021 9:51 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

citrix pisze:Przeczytałem historię Łapka na zrzutka.pl. Oczywiście jak najbardziej podziwiam osobę, która go uratowała a także osoby, które wpłaciły na zrzutkę (często duże kwoty). Nie jestem weterynarzem i nie chcę się wypowiadać w kwestiach medycznych, ale zastanawiam się, na ile decyzja weterynarzy o próbie ratowania nóg (obu) była właściwa. Tym bardziej, że zapewne wiedzieli, jakie ryzyko powikłań niesie taka decyzja i jakie będą się wiązać z tym koszty, o których nie wiedziała osoba, która kota uratowała. I nadal uważam, że istnieje jakaś granica ratowania zwierzęcia. Także finansowa. Pomysły, żeby pisać do prof. Fariny z London College czy dr. Fitpatricka w sprawie eksperymentalnego wszczepiania bionicznych nóg (zapewne koszt kilkudziesięciu lub kilkuset tys.) znajduje się już poza tą granicą. Za te pieniądze można by uratować kilkaset bezdomnych zwierząt, mających dzięki temu szanse na normalne, szczęśliwe życie.


Rzecz polega na tym, że zakładana z góry/urzędowa? selekcja zwierząt rokujących i nierokujących zaprzecza idei pomagania, bo pewną grupę najbardziej poszkodowaną (jak ten kot z wątku) skazuje na to, że los się już do nich nie uśmiechnie, nie ma nawet prawa się uśmiechnąć. Czy tak samo ratowanie dzieci za horrendalne sumy, które na dzieci chore na tańsze choroby można by zużyć budzi Twoje zgorszenie? Istoty żywe powinny być równe przynajmniej w nadziei na pomoc, która rzecz jasna nie do wszystkich dotrze.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15403
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw sie 12, 2021 10:40 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

To już jest kwestia ogólnego podejścia do zakresu praw zwierząt. Ja, mimo, że jestem jak najdalej od prawicowego podejścia do zwierząt i przyrody ("czyńcie sobie ziemię poddaną"), to jednak uważam, że nie można zrównywać praw (np do leczenia) ludzi i zwierząt. I nie chodzi o kwestie religijne. Fizycznie zwierzęta i ludzie cierpią tak samo, ale samoświadomość u ludzi jest większa. Poza tym z czysto biologicznego punktu widzenia, bliżej mi do mojego gatunku niż innego, dlatego wykazuję większe zrozumienie dla ratowania ludzkiego niż zwierzęcego życia za wszelką cenę. I gdybym np miał wybrać między życiem zwierzęcia a człowieka (nawet zupełnie obcego), to nie miałbym żadnych wątpliwości. Dlatego też np. uważam za obraźliwe dla ludzi zamordowanych w obozach koncentracyjnych obrazy Jo Frederiks (do wygooglowania). Choć np jestem za możliwością podjęcia decyzji przez człowieka, czy chce kontynuacji uporczywej terapii, czy wolałby eutanazję.
A czy los się uśmiechnie do tego kota, to zobaczymy. Oczywiście chociażby z szacunku dla pieniędzy, pracy i zaangażowania emocjonalnego wielu ludzi, chciałbym, że przeżył i normalnie funkcjonował. Ale jak na razie, z tego co czytam, to jest chyba słabo.

citrix

 
Posty: 27
Od: Czw sie 05, 2021 10:38

Post » Czw sie 12, 2021 12:45 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

citrix pisze:Przeczytałem historię Łapka na zrzutka.pl. Oczywiście jak najbardziej podziwiam osobę, która go uratowała a także osoby, które wpłaciły na zrzutkę (często duże kwoty). Nie jestem weterynarzem i nie chcę się wypowiadać w kwestiach medycznych, ale zastanawiam się, na ile decyzja weterynarzy o próbie ratowania nóg (obu) była właściwa. Tym bardziej, że zapewne wiedzieli, jakie ryzyko powikłań niesie taka decyzja i jakie będą się wiązać z tym koszty, o których nie wiedziała osoba, która kota uratowała. I nadal uważam, że istnieje jakaś granica ratowania zwierzęcia. Także finansowa. Pomysły, żeby pisać do prof. Fariny z London College czy dr. Fitpatricka w sprawie eksperymentalnego wszczepiania bionicznych nóg (zapewne koszt kilkudziesięciu lub kilkuset tys.) znajduje się już poza tą granicą. Za te pieniądze można by uratować kilkaset bezdomnych zwierząt, mających dzięki temu szanse na normalne, szczęśliwe życie.

A gdyby ktos z twojej rodziny zachorował, rokowania lichutkie, kasy duzo trzeba wydać, to co nie próbowałbyś ratować?, , dziwne trochę podejście, owszem może sie nie udać, ale dziewczyna zrobiła wszystko co w jej mocy, ludzie nie zawiedli, chociaż większość zdawała sobie sprawę, że nóżki może nie dadzą sie uratowac, Przynajmniej bedzie z czystym sumieniem mogła powiedzieć zrobiłam wszystko , co mogłam, oby więcej takich osób było
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 5132
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Czw sie 12, 2021 14:45 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

Pozostaje wierzyc, ze przynajmniej w pomoc ludziom citrix angazuje sie aktywnie, a nie werbalnie.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15403
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw sie 12, 2021 15:31 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

citrix pisze:. Pomijam już kwestie konsekwencji pozafinansowych uporczywej terapii, gdzie zwierzę szpikowane jest codziennie przez 2 m-ce zastrzykami, prowadzone co tydzień na jakieś stresujące badanie, po to żeby przedłużyć mu trochę i tak mało komfortowe życie. Pytanie, czy robimy to dla zwierzęcia, czy dla siebie? Jeśli dla siebie, to jest to jednak wg mnie trochę egoistyczne


A doczytałeś że to leczenie prowadzi do wyleczenia w znaczącej większości przypadków? Bo zakładam że o FIPie rozmawiamy?
Poprawa samopoczucia następuje zwykle już po kilku dniach leczenia, zastrzyki są bolesne ale trwają chwilę. Pozostały czas doby można kotu uprzyjemniać życie do woli ;)
Jakie przedłużenie trochę mało komfortowego życia?
Co jest egoistyczne?
To raczej Ty po łepkach potraktowałeś temat ;)
Jest to obecnie bardzo skuteczne leczenie prowadzące do zupełnego wyleczenia z choroby do niedawna zawsze śmiertelnej.
Akurat w tym przypadku, jeśli się interesujesz tematem - to po prostu dokładniej się w niego wczytaj, zajrzyj na grupy na fb poświęcone leczeniu FIPa.

A że ktoś zechce wziąć na leczenie kredyt i go spłacać kilka lat?
Albo staje na uszach by zrzutkę ogarnąć?
Lub ktoś chce na nią wpłacać?
To jest każdego zupełnie prywatna sprawa.
Jeden wydaje kupę kasy na fajki miesięcznie, ktoś inny zmienia samochód na nowy choć stary daje radę. Jeszcze ktoś ma 30 par drogich butów bo to jego pasja i słabość.
A ktoś spłaca kredyt który przeznaczył na ratowanie kociego przyjaciela.
Ktoś inny zaś wolał wpłacić na Zrzutkę niż kupić sobie kawę na mieście albo nową parę butów.
I tak to się kręci ;)
Ileż ja bym mogła kupić za to co miesięcznie na koty wydaję :strach:

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw sie 12, 2021 17:28 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

FIP - ... dwa koty musiałam uśpić przez to cholerstwo... Dziś bym walczyła do końca... Ale wtedy jeszcze tej terapii nie było... W grudniu koleżanka z pracy wyciągnęła swojego kociaka z tej choroby... Nie żałuje, że szlag jej trafił wszystkie oszczędności...
Punkt widzenia zależy od przebytych doświadczeń...
Dla mnie życie, to życie czy ludzkie, czy kocie... Mój kot, to członek mojej rodziny... I walczy się o niego do końca, do momentu, dopóki można zapewnić komfortowy byt. Potem kończy się nierówną walkę, by kot nie cierpiał...
i, sorry, ale zwierzęce cierpienie niejednokrotnie bardziej mnie porusza niż ludzkie, bo często, niestety, to my ludzie fundujemy zwierzakom to cierpienie... Bo wydaje nam się, że jako gatunek jesteśmy lepsi, wyżej postawieni... i co tam taki kot czy pies...

Agwena

 
Posty: 806
Od: Sob maja 19, 2018 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 12, 2021 19:56 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

Citrix - skąd w Tobie ta chęć decydowania na co kto ma wydawać swoje pieniądze?
Gdy zbiórka na leczenie bardzo drogie jednego kota idzie fajnie - wcale nie oznacza to że gdyby jej nie było to w zamian innych 10 kotów miałoby sfinansowane leczenie.
To tak nie działa.
A nawet gdyby działało, to każdy sam decyduje na co chce wplacić swoje pieniądze.
Lub na co chce wziąć kredyt.
Albo do kogo chce maila napisać.
Ja też pisałam do neurologa zagranicznego gdy poczułam taką potrzebę.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw sie 12, 2021 22:44 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

@Blue Ale gdzie ja napisałem, że chcę decydować o tym, czy ktoś może czy nie pomagać, nawet jeśli jest to pozbawione sensu? Wprost przeciwnie. Jeśli to nie była Twoja celowa manipulacja pod swoją tezę, to gdybyś przeczytał(a) uważnie, bez emocji moje wpisy, to byś zobaczył(a), że napisałem, że każdy musi we własnym sumieniu i portfelu to ocenić. I że podziwiałem ludzi, którzy tego kota ratowali. Tyle, że wyraziłem swoje wątpliwości (bo nawet nie kategoryczne zdanie) co do sensowności (w różnych aspektach, nie tylko finansowych) takich decyzji. Np czy powinno się ratować życie zwierzęcia, kosztem jego dobrostanu, przedłużając jego cierpienie. Chyba, że zabraniasz mi w ogóle wyrażenia własnej opinii, czy choćby wątpliwości na ten temat. A to już jest w takim razie próba decydowania o mnie i narzucanie własnego zdania innym przez Ciebie.
Nie, nie miałem na myśli FIP. Nie wiem, skąd ten pomysł i potem cały długi wpis krytykujący mnie i polemizujący z czymś, czego nie napisałem. Miałem na myśli np. choroby, o których w swoim wpisie pisała Yocia (czy nawet mnie drastyczne przypadki). Gdzie lekarze tłumaczyli, że nic się nie da zrobić, a właściciele nie chcieli tego słyszeć i męczyli zwierzę, mimo braku szans na wyleczenie. Czy to nie jest egoizm? Bo raczej już nie miłość do zwierzęcia.
@mziel52 Wiem, że najlepszym sposobem na podwyższenie sobie samooceny jest przypisywanie złych cech innym. Mnie takie wpisy nie ruszają a jeśli Tobie się dzięki temu lepiej zrobiło, że jesteś lepsza od innych, to nie ma sprawy.
@Myszorek Przecież napisałem, że wg mnie nie można porównywać sytuacji ludzi do zwierząt i osobiście rozumiem ludzi, którzy chcą ratować swoich bliskich za wszelką cenę, jeśli jest szansa na wyleczenie czy choćby przedłużenie życia. Choć sam przeżyłem konanie mojej babci, która po wylewie nie odzyskała przytomności i nie było już szans na jej odzyskanie, była roślinką, która była karmiona przez sondę wpychaną do nosa. I chciałem, żeby już się nie męczyła. Być może w takim razie też mnie nazwiecie potworem. Choć może nie, bo jak napisała Agwena, zwierzęce cierpienie niejednokrotnie bardziej ją porusza niż ludzkie.
Rozumiem, że wszystkie osoby wypowiadające się w tym wątku, są co najmniej wegetarianami. Skoro życie człowieka i zwierzęcia są warte tyle samo, to tym bardziej życie każdego zwierzęcia, bez względu na gatunek. A np świnia jest inteligentniejsza od psa.

citrix

 
Posty: 27
Od: Czw sie 05, 2021 10:38

Post » Pt sie 13, 2021 6:15 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

Citrix - przeczytałam jeszcze raz co napisałeś. Może faktycznie źle zinterpretowałam Twoje słowa, przepraszam - chyba głównie przez to że nie napisałeś o jakim przypadku tak naprawdę rozmawiamy.
Dlatego wykasowałam swoją odpowiedź.
Możesz przybliżyć przypadek psa i 70 tys? O co chodziło?
Ostatnio edytowano Pt sie 13, 2021 8:34 przez Blue, łącznie edytowano 3 razy

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt sie 13, 2021 7:08 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

citrix mam podobne zdanie. To znaczy czasem zastanawiam się co lepsze - wydawanie "majątku" na jedno zwierzę czy w/w "majątek" spożytkować na ratowanie wielu. Dokładnie taki sam dylemat mam w odniesieniu do ludzi. Sytuacja się zmienia gdy chodzi o MOJE zwierzę :) . Serce zawsze góruje nad rozsądkiem :wink:
Na tym forum naprawdę nie lansuje się uporczywej terapii. Zauważ, że większość forumowiczów, którzy pożegnali swojego pupila ma wiele wątpliwości odnośnie tego, czy nie czekali zbyt długo :( .
Jaszcze takie, moje bardzo osobiste odczucie: na ogół nie lubię ludzi a kocham zwierzęta. Dla mnie są więcej warte niż ludzie.
(...Wśród wężów większa zgoda
Bo jeżeli żmija
Zobaczy drugą w plamy
To jej nie zabija ...)
Zastanawiam się skąd w człowieku taka pycha i poczucie wyższości nad resztą stworzenia. Wszak różnimy się tylko tym, że mamy "rozum" i ... nie jestem pewna czy to nasza zaleta. (Kościół powiedziałby, że jeszcze duszę :D ).
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
4 - W imieniu Dropsa - Maciej + koty!

Amorka i Mumiś

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 8927
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt sie 13, 2021 16:08 Re: ubezpieczenie weterynaryjne

Nie popieram i nigdy nie popierałam uporczywej terapii. Sama uśpiłam dwa koty, gdy ich dalsze życie wiązałoby się już tylko z cierpieniem. Taka decyzja, jakkolwiek zawsze trudna, bo ostateczna, jest według mnie właśnie wyrazem miłości do swojego zwierzaka. I myślę, że większość forumowiczów ma właśnie takie podejście do tej kwestii.
Mało tego, uważam, że nieuleczalnie chorzy, cierpiący ludzie też powinni mieć prawo do eutanazji.
I tak, cierpienie zwierząt mnie niejednokrotnie bardziej porusza niż cierpienie ludzi, bo zwierzaki często cierpią przez głupotę,okrucieństwo i bezmyślność ludzką.Ktoś postrzeli kota i zostawi go w rowie przy drodze na powolną śmierć w męczarniach... To nie jest przykład wyssany z palca. Ilu właścicieli wyrzuca swoje zwierzaki, gdy są chore? Ilu je oddaje po kilku - kilkunastu latach wspólnego życia, bo coś im się tam pozmieniało?
Rozumiem, że czasem są sytuacje bez wyjścia, ale w znamienitej większości przypadków wyjścia się po prostu nie szuka, bo idzie się po najmniejszej linii oporu.
Tylko człowiek zabija dla przyjemności, bądź jeszcze z innych pobudek, różnych niż potrzeba przetrwania. Zresztą zabija nie tylko zwierzęta, ale i ludzi.
Dlatego tak, kocham zwierzęta, a ludzi bardzo wybiórczo.
I nie, nie jestem wegetarianką, choć mięsa dużo nie jem. W przeciwieństwie do moich kotów. :)

Agwena

 
Posty: 806
Od: Sob maja 19, 2018 12:27
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 70 gości